Typowe umowy wyglądały tak: studio ogłaszało, że szuka pieniędzy na sfinansowanie kilku, zdarzało się, że nawet i kilkunastu tytułów (najczęściej chodziło o wszystkie produkcje w danym roku). W zamian inwestorzy mieli partycypować w przychodach z kinowych kas lub ze sprzedaży DVD i emisji w telewizji.

Ale po klapach, jak choćby filmu Toma Cruise'a "Ukryta strategia" ("Lions for Lambs"), i zamrożeniu kredytów bankierzy powiedzieli "pas" - większość z nich wycofuje się z umów z Hollywood. Niektóre odsprzedają swoje udziały po okazyjnych cenach - rabaty sięgają od 30 do nawet 70 proc.

A rynek hamuje - jak szacuje branża, w tym roku główne wytwórnie wypuszczą do kin rynek mniej niż dwieście filmów. W ub.r. było ich 219, w 2007 r. - 236.