Walory spółek z sektora artykułów konsumpcyjnych, firm zajmujących się lecznictwem i przedsiębiorstw użyteczności publicznej mocno traciły na wartości w ostatnich miesiącach. Pojawiły się też ostrzeżenia, że w przeciwieństwie do kryzysów z przeszłości, tym razem recesja ich nie oszczędzi.

„Myślałem o nich ze względu na bezpieczeństwo, ale część akcji, których firmy mają dobrą marką i tak pociągnęła nas w dół” – mówi William Rutherford, który zarządza aktywami rzędu 30 miliardów dolarów w Rutherford Investment Management w Oregonie. „Akcje te nie zachowały wartości, tak jak się spodziewaliśmy”.

Od początku roku walory spółek prywatnego lecznictwa, firm konsumenckich i sektora użyteczności publicznej, notowane w indeksie S&P 500 straciły – odpowiednio – o 11,4 proc., 14,7 proc. i 19,9 proc.

Podczas gdy na szerokim rynku spadki wyniosły 17,1 proc. – powiększone głównie w wyniku krachu co trzeciej spółki finansowej – to najmniejsze straty zanotował sektor technologiczny, w sumie 3,9 proc.

Reklama

Jednak wobec prawdziwej jatki, która wyziera z raportów firm, zyski tzw. spółek obronnych mają się całkiem dobrze mimo rozczarowujących sprawozdań takich znakomitości, jak Kraft i Procter & Gamble. Ale to właśnie te ostatnie przesądzają o ponurym wydźwięku nagłówków w mediach.

Chociaż więc zyski operacyjne spółek wchodzących w skład indeksu S&P 500 według danych Thomson Reuters spadły w czwartym kwartale o 67 proc, to sektor konsumencki zanotował wzrost na poziomie 5 proc. Do tego walnie przyczyniły się dobre wyniki globalnych graczy, z koncernami Wal Mart i Coca Cola na czele.

Firmy medyczne – następny klasyczny sektor obronny – osiągnęły najlepsze wyniki wśród 10 głównych branż gospodarki, a zarazem jako jedyne miały lepsze zyski od oczekiwań analityków, co prawda tylko nieznacznie.

W USA sektor ten zdołał podnieść zyski – średnio licząc - o 10,5 proc., natomiast w Europie obraz jest jeszcze bardziej optymistyczne, bo spółki medyczne zarobiły przeciętnie o 34 proc. więcej.

Mimo to inwestorzy coraz bardziej obawiają się następnych kwartałów: ponieważ recesja się pogłębia i zgodnie z teorią także producenci lekarstw, żywności i firmy energetyczne ucierpią ze względu na spadający popyt.

„Czy firmy te zdołają normalnie funkcjonować? To na pewno kluczowe pytanie” – twierdzi William Darwin, strateg ds. globalnych akcji w szwajcarskim UBS.

Ponury obraz powiększa fakt, że spółki takie, jak Unilever uchyliły się od zaprezentowania szczegółowych prognoz w obliczu spadku wolumenu sprzedaży. Zamiast rzucać liczbami bez pokrycia, wolały w ogóle przemilczeć swoje założenia finansowe.

Wśród firm użyteczności publicznej z zyskami różnie bywa, ale tradycyjnie pewne dywidendy w tym sektorze wyglądają bardzo atrakcyjnie w sytuacji, gdy Rezerwa Federalna aplikuje zerowe stopy procentowe. W Europie spółki tej branży notują 20-proc. wzrost zysków, chociaż w USA ledwo wyszyły one plus.

Tymczasem Tobias Levkovich, główny strateg rynku amerykańskich akcji w Citigroup wskazuje na ryzyko dla dochodów firm medycznych twierdząc, że konsumenci obcinają wydatki na leczenie, aby zaoszczędzić pieniądze. Na dodatek prognozy banku – krytykowane zresztą za zbytni optymizm – zakładają, że zyski amerykańskich firm medycznych, spółek konsumenckich i przedsiębiorstw użyteczności publicznej w I połowie 2009 roku spadną, choć w mniejszym stopniu niż na szerokim rynku.

To po części wyjaśnia dlaczego ceny akcji spadły od początku roku. „Jesteśmy tym zaskoczeni, ale mamy nadzieję, że za tymi spadkami nie kryje się nic więcej” – mówi Matt King, szef inwestycji w Bell Investment Advisers.

Thomas Forster dzięki pakietowi takich akcji obronnych, jak Wal-Mart i Coca Cola, jest jednym z nielicznych menedżerów portfelowych w USA, którego fundusz zarobił w zeszłym roku jakiekolwiek pieniądze. Również teraz zamierza on trzymać się spółek, które tak dobrze mu się przysłużyły. „Te akcje nie są znowu takie tanie, ale nie powiedziałbym, że są drogie”

Tłum. T.B.