Nie ma podstaw, by uznać, że kwestionowana przez KE nowelizacja ustawy o SN zrównująca wiek przechodzenia sędziów w stan spoczynku z powszechnym wiekiem emerytalnym naruszyła zasadę nieusuwalności sędziów - pisze polski rząd w odpowiedzi do KE.

Procedurę o naruszenie unijnego prawa wobec polskiej ustawy o Sądzie Najwyższym Komisja Europejska uruchomiła 2 lipca. Uznała, że obniżenie wieku emerytalnego sędziów SN z 70 do 65 lat narusza zasadę nieusuwalności sędziów, a przepisy mają też zastosowanie do pierwszej prezes SN, której sześcioletnia kadencja miałaby zostać przedwcześnie zakończona. Dała Polsce miesiąc na odpowiedź.

W czwartek Polska przekazała ją KE. W dokumencie, który widziała PAP, odrzuciła zarzuty Komisji i wniosła o umorzenie postępowania.

Polski rząd informuje w nim, że nie ma podstaw, by uznać, że kwestionowana przez KE nowelizacja ustawy o SN naruszyła zasadę nieusuwalności sędziów. Wskazuje również, że rozwiązania przyjęte w nowelizacji nie naruszają zasady niezawisłości, a sędziowie SN posiadają wszelkie gwarancje systemowe potrzebne do orzekania w sposób całkowicie wolny od nacisków zewnętrznych.

Rząd wyjaśnia, że zgodnie z art. 180 ust. 5 Konstytucji RP istotą niezawisłości sędziowskiej jest m.in. zagwarantowanie sędziemu nieusuwalności z urzędu. Jego zdaniem w żaden sposób jednak nie można niezawisłości utożsamiać z zakazem określania wieku przejścia sędziów SN w stan spoczynku, bo są to zupełnie inne sytuacje. Podkreśla też, że zgodnie z art. 180 ust. 4 Konstytucji RP to ustawa określa granicę wieku, po osiągnięciu której sędziowie przechodzą w stan spoczynku.

Reklama

W ocenie Polski gwarancje niezawisłości sędziego nie wymagają tego, by sędzia był powoływany do służby czynnej od dnia powołania do dnia osiągnięcia wieku uprawniającego do przejścia w stan spoczynku, obowiązującego w chwili powołania. Autorzy odpowiedzi podkreślają, że przejście w stan spoczynku nie oznacza też utraty statusu sędziego (nadal zachowuje on szereg bardzo szerokich gwarancji osobistych, w tym immunitet, wysokie uposażenie, jest też zobowiązany do przestrzegania przepisów dyscyplinarnych), a jedynie zakończenie sprawowania funkcji orzeczniczych.

Polski rząd podkreśla też, że traktaty nie przyznają UE żadnej kompetencji w kwestii organizacji i funkcjonowania krajowego systemu wymiaru sprawiedliwości. Dlatego - jak wskazuje - materia uregulowana w ustawie o SN należy w całości do kompetencji Polski.

Warszawa wskazuje w tym kontekście na "sprzeczność logiczną" w rozumowaniu KE, która we wniosku z jednej strony przyznaje, iż "decyzja o określeniu odpowiedniego wieku emerytalnego, w tym wieku emerytalnego sędziów, pozostaje w gestii państw członkowskich", a zaraz potem stwierdza, iż "państwa członkowskie nie mogą zmienić wieku tak, by miał on zastosowanie do sędziów będących nadal w stanie czynnym, co (...) podważałoby zasadę nieusuwalności sędziów".

Rząd przekonuje również, że zmiany kadrowe "wynikające z naturalnego procesu przechodzenia w stan spoczynku" nie będą godziły w praworządność rozumianą jako dostęp obywatela do sądu, bo żadne gwarancje prawne nie ulegną zmianie wskutek nowelizacji. Nie naruszają one - jak wskazuje rząd - zasady równości wobec prawa, pewności prawa i skutecznej kontroli sądowej.

Autorzy dokumentu wskazują również, że Polska, przyjmując nowelizację, nie naruszyła wynikającego z art. 47 Karty Praw Podstawowych prawa do sprawiedliwego procesu jakiejkolwiek jednostki. Nie ma też podstawy, by twierdzić, że przyjęte rozwiązania mogą prowadzić do takich naruszeń w przyszłości.

Podkreślają ponadto, że wiek przejścia sędziów SN w stan spoczynku jest równy dla obu płci i odpowiada górnej granicy wieku emerytalnego określonego ustawą z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach.

Ponadto w ocenie Polski procedury udzielenia zgody na przedłużenie kadencji nie można postrzegać jako narzędzia, które mogłoby wywrzeć jakąkolwiek presję na sędziego i wpłynąć na jego decyzje orzecznicze.

Autorzy dokumentu przekonują, że głosowanie w składach wieloosobowych w połączeniu z zasadą tajności narady uniemożliwia jakiejkolwiek osobie spoza tego składu ustalenie indywidualnego stanowiska sędziego. Jednocześnie - jak informują - sędzia ma prawny obowiązek zachowania bezstronności w trakcie postępowania, co oznacza, że ustalenie jego stanowiska w sprawie i nastawienia do stron przed wyrokiem jest niemożliwe.

"Jeżeli natomiast sędzia już w trakcie rozprawy zachowuje się w sposób stronniczy albo z jego wypowiedzi – jeśli wbrew zasadom etyki zawodowej na takie sobie pozwala – można wnioskować, że ulega presji, wówczas strona postępowania może skutecznie złożyć wniosek o wyłączenie sędziego. W konsekwencji należy wskazać, że sędzia, który złożył oświadczenie o gotowości dalszego pozostawania w służbie czynnej, nie może odczuwać jakiejkolwiek presji ze strony Prezydenta RP" - czytamy w dokumencie.

Polski rząd informuje też w odpowiedzi wysłanej KE, że mechanizm wyrażania zgody na dalsze sprawowanie przez sędziego urzędu po osiągnięciu przez niego wieku przejścia w stan spoczynku występuje w innych państwach członkowskich. Jego zdaniem polskie rozwiązanie jest podobne do ustawodawstwa brytyjskiego - gdzie uprawnienie do wyrażenia zgody na dalsze zajmowanie stanowiska przez sędziego, który osiągnął wiek przejścia w stan spoczynku, ma w stosunku do większości sędziów Lord Kanclerz (odpowiednik Ministra Sprawiedliwości), a także francuskiego (gdzie kompetencje w tym zakresie ma Najwyższa Rada Sądownictwa, a w podejmowaniu decyzji uczestniczy również Minister Sprawiedliwości, który może zadecydować o przeniesieniu sędziego do innego sądu tego samego lub niższego szczebla).

Strona polska podkreśla również, że zastrzeżeń co do zmiany wieku przejścia sędziów w stan spoczynku KE nie wysuwała wobec Włoch – gdzie od 2014 r. miało miejsce kilka zmian w tym zakresie. "Najpierw wiek ten obniżono z 75 do 70 lat, by zaraz potem podwyższyć do 72 dla części sędziów. Reformy te były krytykowane we Włoszech, ale instytucje Unii Europejskiej nie podzieliły obaw krajowych" - wskazano.

Autorzy dokumentu ponadto krytykują KE za to, że - choć zgodnie z dotychczas stosowanym zwyczajem państwa członkowskie mogły zgłaszać swoje uwagi w terminie dwóch miesięcy od dnia rozpoczęcia procedury naruszenia prawa - Polsce dała na odpowiedź miesiąc, nie podając przyczyn odstąpienia od obowiązującego zwyczaju.

KE może - i zdarza się to często - wszczynać procedurę o naruszenie unijnego prawa, jeśli uzna, że w danym kraju doszło do naruszenia prawa UE, unijne przepisy nie są wdrażane albo zostanie złożona skarga w sprawie ich naruszenia. Postępowanie obejmuje trzy przewidziane w traktatach etapy: KE początkowo zwraca się do rządów krajowych o usunięcie naruszenia prawa ("wezwanie do usunięcia uchybienia"), w kolejnym kroku daje krajom określony czas na zmiany ("uzasadniona opinia"), a w następnym etapie może pozwać kraj do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

Rzeczniczka KE Natasha Bertaud poinformowała PAP w czwartek, że KE będzie analizować dokument, który otrzymała od Polski.

z Brukseli Łukasz Osiński

>>> Polecamy: Profilaktyczne usuwanie piersi? Efekt Angeliny Jolie w NFZ