Rozdawanie paszportów przedstawicielom mniejszości węgierskiej na Ukrainie doprowadziło do wydalenia węgierskiego konsula z tego kraju, na co Węgry zareagowały wydaleniem jednego z ukraińskich konsulów w Budapeszcie.

„Nic się nie zmieniło. Przenieśli wydawanie paszportów do sąsiedniego węgierskiego miasta Kisvarda (niedaleko granicy z Ukrainą - PAP). Co się więc zmieniło? Ludzie wsiedli do pociągu, który po 7 minutach jest już w Kisvardzie, i tam ich przyjmują” – powiedział w rozmowie ze stacją telewizyjną 112.Ukraina.

„Wielu bierze paszporty, by znaleźć pracę, dostać emeryturę albo połączyć się z rodziną. Nie ma takich, którzy braliby z patriotyzmu czy miłości (do Węgier - PAP). Każdy ma swoje powody. Węgry nie mogą przyjąć takiej liczby ludzi i robią wszystko, by pozostali oni na Zakarpaciu. Pomagają im w tym” – oświadczył Moskal.

Stosunki ukraińsko-węgierskie zaostrzyły się w 2017 roku, gdy parlament w Kijowie przyjął nową ustawę oświatową. Budapeszt oświadczył, że godzi ona w prawa mniejszości węgierskiej na ukraińskim Zakarpaciu, gdyż ogranicza prawo do nauczania w języku ojczystym.

Reklama

Konflikt pogłębił się we wrześniu, po publikacji w mediach filmu wideo, który dokumentuje wydawanie paszportów mniejszości węgierskiej. Nagranie zostało wykonane w konsulacie węgierskim w mieście Berehowe; jego pracownicy proszą na nim nowych posiadaczy paszportów, by ukrywali przed władzami ukraińskimi fakt uzyskania drugiego obywatelstwa.

Władze Ukrainy uznają tylko jedno obywatelstwo i nie tolerują posiadania dwóch paszportów. Od 2011 roku na Węgrzech obowiązują przepisy umożliwiające szybkie przyznawanie obywatelstwa Węgrom mieszkającym za granicą. Na Ukrainie żyje około 150-tysięczna mniejszość węgierska.