Zobowiązuję się, iż wizy zostaną zniesione do końca przyszłego roku - zapewniła ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher w wywiadzie, który ma zostać opublikowany w całości w poniedziałkowym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”.

"Wszystko idzie w tej sprawie w dobrym kierunku" - powiedziała Georgette Mosbacher. "Jesteśmy bardzo blisko celu. Jestem przekonana i wiem, że damy radę. (...) zobowiązuję się, iż wizy zostaną zniesione do końca przyszłego roku" - stwierdziła Mosbacher.

Przyznała, że oczywiście za zniesienie wiz odpowiada Kongres, istnieje kilka prawnych obostrzeń, które muszą zostać spełnione. "Zarówno prezydent (USA Donald) Trump, jak i (prezydent Polski Andrzej) Duda – a rozmawialiśmy na ten temat – chcą, aby tak się stało" - wskazała Mosbacher.

Przypomniała, że pewne kroki zostały już poczynione, ze strony obu państw zawiązano grupy zadaniowe, które pracują nad kwestią wizową. Ambasador mówi, że została stworzona „mapa drogowa”, z konkretnymi datami i punktami do wykonania. "Jedyna rzecz, jakiej oba rządy nie są w stanie kontrolować, to konieczność zejścia Polski poniżej progu 3 proc. odrzucenia wniosków wizowych" - dodała.

Mosbacher: Nie ma wytłumaczenia dla moich literówek w liście do premiera Morawieckiego

Reklama

Nie ma wytłumaczenia dla moich literówek w liście do premiera Mateusza Morawieckiego; jestem tym zażenowana - powiedziała ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher w wywiadzie zapowiadanym przez tygodnik "Do Rzeczy".

"Byłoby nieprofesjonalne z mojej strony komentować dyplomatyczną korespondencję. Wyjdę jednak nieco z mojej roli i powiem wprost. (...) Nie ma wytłumaczenia dla moich literówek. Pisownia jest chaotyczna, jestem tym zażenowana. Nie da się tego bronić" - zaznaczyła ambasador cytowana w internetowej zapowiedzi wywiadu, który ma się ukazać w najbliższym wydaniu tygodnika.

Jak dodała "jestem tym zawstydzona i nie mogę tego wyrazić bardziej wprost niż teraz. W końcu to moja odpowiedzialność". "To jest bardzo ważna sprawa dla mnie" - oceniła.

Zapytana, czy jeśli "Donald Trump może być krytyczny wobec krajowych mediów, dlaczego np. minister Joachim Brudziński nie może robić tego samego w stosunku do stacji TVN", Mosbacher odpowiedziała: "O mój Boże, to chyba sedno naszej debaty i nieporozumienia".

"On ma absolutnie prawo powiedzieć, co mu się podoba, i wyrażać krytyczną postawę. To wolność słowa. Mogę się nie zgadzać z tym, co pan o mnie mówi, ale będę walczyć o pana prawo do wyrażania swojej opinii, tyle że, jak wcześniej powiedziałam, ono działa również wobec mnie. Ja też mogę wyrazić swoje zdanie. Wolność słowa nie dotyczy jednej firmy, nie jest subiektywna – to nienaruszalna wartość" - podkreśliła ambasador cytowana na stronie internetowej "Do Rzeczy".

Jak kontynuowała, jeśli "stajesz w obronie wolności słowa lub wolności prasy, to dotyczy to wszystkich mediów w równym stopniu". "To prawda, dbam o amerykańskie interesy, ale robię to w tej samej przestrzeni swobodnej debaty co każda inna osoba czy każdy polityk w Polsce" - zaznaczyła.

W poniedziałek tygodnik "Do Rzeczy" informował, że ambasador USA w Polsce przesłała na ręce premiera Morawieckiego list komentujący śledztwo ws. środowisk neonazistowskich w Polsce oraz materiału telewizji TVN na ten temat.

>>> Czytaj też: Przywódcy USA, Kanady i Meksyku podpisali nową umowę NAFTA