Kim Dzong Un, który od objęcia władzy w 2011 r. już po raz czwarty odwiedził Pekin, miał wyrazić nadzieję, że "uda się pokonać impas w pertraktacjach z Amerykanami, który go martwi". Po raz kolejny zadeklarował też swą gotowość do rozmów z Waszyngtonem i osobiście z prezydentem USA Donaldem Trumpem.

Negocjacje z udziałem dyplomacji USA i Korei Północnej znajdują się w martwym punkcie od listopada ub.r., gdy w ostatniej chwili odwołane zostało nowojorskie spotkanie szefa amerykańskiej dyplomacji Mike'a Pompeo z Kim Yong Czolem, bliskim współpracownikiem przywódcy KRLD. Strona amerykańska uważa, że Pjongjang nie przykłada się pełnej realizacji ustaleń powziętych podczas szczytu z udziałem Donalda Trumpa i Kim Dzong Una w Singapurze w czerwcu ubiegłego roku.

Nadzieję, że rozmowy z udziałem amerykańskich i północnokoreańskich dyplomatów zostaną rychło wznowione miał też wyrazić podczas spotkania z Kimem chiński prezydent Xi Jinping. Kim Dzong Un miał z nim odbyć "dogłębną rozmowę o tym, w jaki sposób podchodzić analitycznie do sytuacji na Półwyspie Koreańskim i w jaki sposób pokierować jej dalszym rozwojem", włączając w to rozmowy o denuklaryzacji potencjału militarnego KRLD - pisze chińska agencja.

W ocenie prezydenta Xi "rozsądne żądania wysuwane przez Koreę Północną powinny być usatysfakcjonowane". Chiński przywódca - jak podkreśla północnokoreańska agencja KCNA (Koreańska Centralna Agencja Prasowa) - miał powiedzieć, że oczekuje, iż Stany Zjednoczone i Korea Płn. "uczynią krok w swoją stronę", co pozwoli na zbliżenie stanowisk i "wykorzystanie historycznej szansy na uregulowanie, jaka otworzyła się przed Koreą".

Reklama

Kim Dzong Un od poniedziałku przebywał w Pekinie z oficjalną wizytą poświęconą - jak spekulują komentatorzy - m.in. możliwemu spotkaniu z prezydentem USA Donaldem Trumpem i nałożonym na Koreę Płn. sankcjom ONZ. W środę Kim Dzon Un opuścił Pekin specjalnym pociągiem.

Programu niezapowiedzianej wizyty Kima w stolicy Chin nie ujawniono, ale według Yonhapu we wtorek Kim odbył trwające przez około godzinę spotkanie z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem, a później wziął udział w uroczystym obiedzie, zorganizowanym przez Xi i jego małżonkę Peng Liyuan w Wielkiej Hali Ludowej. Według Yonhapu Kimowi towarzyszyła żona Ri Sol Dzu.

We wtorek północnokoreański przywódca obchodził urodziny.

Tego samego dnia rzecznik chińskiego MSZ zapowiedział, że szczegóły wizyty Kima zostaną przekazane do wiadomości publicznej "we właściwym czasie". Powtórzył, że Pekin wspiera dialog między Pjongjangiem i Waszyngtonem w sprawie zażegnania napięć wywołanym północnokoreańskim program rakietowym i zbrojeniami nuklearnymi.

Uważa się, że zakończona właśnie wizyta Kima w Chinach miała służyć koordynacji działań Korei Płn. i Chin przed możliwym drugim szczytem z udziałem Kima i Trumpa. Według niepotwierdzonych doniesień północnokoreańscy i amerykańscy urzędnicy rozmawiali w ostatnim czasie w Wietnamie, by omówić miejsce tego spotkania.

Podczas pobytu w Pekinie Kim prawdopodobnie próbował też zdobyć poparcie Chin dla złagodzenia sankcji, nałożonych na Koreę Płn. przez ONZ za rozwijanie programu atomowego i rakietowego.

Korea Płn. od ponad roku nie wystrzeliła żadnych pocisków ani nie przeprowadziła próbnych detonacji, ale też - jak podkreśla m.in. agencja AP - nie wykazała się dotąd wolą realnego porzucenia prac nad pociskami balistycznymi i bronią jądrową, postrzeganymi jako kluczowe dla przetrwania komunistycznego reżimu.

W noworocznym orędziu Kim zadeklarował, że jest gotów spotkać się z Trumpem w dowolnym czasie, aby rozmawiać o denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Ostrzegł jednak, że może zmienić zdanie, jeśli Waszyngton nie zniesie sankcji i nie zmniejszy presji na Pjongjang.

Chiny, najważniejszy sojusznik Korei Płn., wspiera ten kraj gospodarczo i dyplomatycznie, mimo że północnokoreańskie program zbrojeń nuklearnych i rakietowych budzi także niezadowolenie Pekinu. (PAP)

mars/