W środę rzeczniczka PiS Beata Mazurek poinformowała, że PiS przedstawi projekt ustawy, która wprowadzi jawność wysokości wynagrodzeń w Narodowym Banku Polskim zarówno obecnie, jak i za poprzednich zarządów; ustali ona również górną granicę zarobków dla osób zajmujących funkcje kierownicze w NBP.

Wcześniej swój projekt w sprawie jawności zarobków m.in. w NBP zaprezentowała PO. W czwartek rano również Paweł Kukiz zapowiedział, że prawdopodobnie jeszcze tego dnia klub Kukiz'15 przedstawi sposób na rozwiązanie problemu jawności wynagrodzeń w NBP.

Terlecki pytany w czwartek o projekt PiS zaznaczył, że Prawo i Sprawiedliwość będzie chciało przygotować ten projekt jak najszybciej. "Wiem, że są projekty innych ugrupowań, przede wszystkim Platformy Obywatelskiej. Prawdopodobnie nie będziemy tego robić poprawkami, tylko wniesiemy własny projekt i to pewnie będzie bardzo szybko, na najbliższym posiedzeniu będziemy go realizować" - zapowiedział wicemarszałek Sejmu.

Jak mówił, potrzebne jest uregulowanie trzech kwestii. Po pierwsze - ujawnienie wysokości zarobków kierownictwa NBP, co - zaznaczył - "jest rozwiązaniem trochę nadzwyczajnym, ale sytuacja tego wymaga". "Po drugie również ujawnienie wysokości zarobków poprzednich zarządów, żeby nie można insynuować, że my jej jakoś zwiększyliśmy, że za naszych czasów bank zwiększył wynagrodzenia kierownictwa. Po trzecie, prawdopodobnie potrzebna będzie jakaś regulacja, która ustali górną granice tych zarobków" - wyjaśnił Terlecki.

Reklama

Pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" donosiła o dwóch współpracownicach prezesa NBP Adama Glapińskiego - szefowej departamentu komunikacji i promocji Martynie Wojciechowskiej oraz dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Gazeta napisała wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej wynoszą ok. 65 tys. zł, "wraz z premiami, dodatkowymi dochodami i bonusami", czemu bank zaprzeczył. Według najnowszych doniesień medialnych pensja Wojciechowskiej wynosić może nawet ok. 80 tys. zł miesięcznie.

Na środowej porannej konferencji prasowej, zastępca dyrektora departamentu kadr w NBP Ewa Raczko mówiła, że "żaden z dyrektorów w NBP nie otrzymuje powszechnie i nieprawdziwie podawanego w mediach miesięcznego wynagrodzenia w wysokości ok. 65 tys. zł bądź wyższej". Dodała, że środki na wynagrodzenia w NBP stanowią część ogółu środków NBP i nie pochodzą z budżetu państwa. "Nie są to środki publiczne w rozumieniu ustawy o finansach publicznych. Oznacza to, że budżet państwa nie jest obciążony kosztami gospodarki własnej NBP" - powiedziała Raczko.

Oświadczyła, że nie poda miesięcznego wynagrodzenia z PIT-u dyrektor Wojciechowskiej, "bo nie przygotowane jest w oświadczeniu". "Pewne granice prezentowania informacji są" - powiedziała Raczko. "Na pewno nie zarabia - powtórzyć mogę - rewelacyjnych 65 tys. zł miesięcznie" - dodała.

Rzeczniczka PiS powiedziała w środę dziennikarzom w Sejmie, że nie jest usatysfakcjonowana wyjaśnieniami Narodowego Banku Polskiego w sprawie wysokości zarobków w tej instytucji.(PAP)

autor: Marzena Kozłowska