Polityk, która w grudniu zastąpiła kanclerz Angelę Merkel na czele CDU, stwierdziła w telewizji n-tv, że pozarządowa organizacja lobbująca na rzecz ochrony środowiska DUH "wykonuje dobrą robotę", ale jednocześnie "rośnie wrażenie, że przeciwko (dieslom) prowadzona jest krucjata".
Kramp-Karrenbauer oceniła też, że "często zapominanym aspektem" jest to, iż "setki tysięcy miejsc pracy zależy od przemysłu motoryzacyjnego". W branży tej pracuje w Niemczech ok. 800 tys. osób - pisze agencja Associated Press.
W maju 2018 roku wprowadzono w Hamburgu pierwsze w Niemczech zakazy wjazdu dla aut z dieslami, odkąd w lutym zeszłego roku Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku w wyroku stwierdził, że duże miasta mogą zakazywać wjazdu samochodom z silnikami Diesla, by zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza tlenkami azotu.
W 2015 roku śledztwo Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) zmusiło niemiecki koncern motoryzacyjny Volkswagen do przyznania się, że potajemnie zainstalował tzw. urządzenia udaremniające w 11 mln swoich pojazdów. Oprogramowanie to zaniżało poziom emisji szkodliwych tlenków azotu w warunkach laboratoryjnych; w normalnym użytkowaniu pojazdy przekraczały amerykańskie normy zanieczyszczeń nawet 40-krotnie.
Oprócz Volkswagena i Daimlera ta tzw. afera dieslowa objęła m.in. koncerny FCA i BMW oraz produkującą części samochodowe firmę Robert Bosch.
Jak ostrzega "Bild am Sonntag", w związku z podejrzeniami niemieckich władz o nadmierną emisję spalin w dieslach o pojemności 1,2 litra Volkswagenowi grozi nowa akcja przywoławcza. W Europie sprawa dotyczy 370 tys. pojazdów z tym napędem.
>>> Czytaj też: Motoryzacyjne wypadki przy pracy, czyli najgorsze samochody 2018 r.