Niemieckie władze cofnęły w poniedziałek irańskim liniom lotniczym Mahan Air zezwolenie na loty do Niemiec. Uzasadniono to, jak poinformował rzecznik MSZ Christpher Burger, "pilną potrzebą ochrony interesów polityki zagranicznej i bezpieczeństwa".

Linie Mahan Air powstały w 1992 roku jako pierwszy prywatny przewoźnik lotniczy w Iranie. Dysponują największym w tym kraju parkiem samolotowym. Ich samoloty latają do kilku krajów europejskich, w tym do Francji, Włoch, Hiszpanii i Grecji, a w przypadku Niemiec były to loty na trasie Teheran-Monachium i Teheran-Duesseldorf. Ogłoszony przez Niemcy zakaz wchodzi w życie ze skutkiem natychmiastowym.

Burger wskazał, że linie te transportują sprzęt i personel na ogarnięte wojnami obszary Bliskiego Wschodu, zwłaszcza do Syrii. W interesie polityki zagranicznej Republiki Federalnej leży niedopuszczanie do ruchu lotniczego do Niemiec przedsiębiorstw, które wspierają wojnę w Syrii - dodał.

Jako jeszcze jedną przyczynę Burger wymienił "znaczące poszlaki", wskazujące na działalność irańskich służb wywiadowczych w Europie - informuje agencja dpa.

Linie Mahan Air są od 2011 roku objęte sankcjami USA. Waszyngton twierdzi, że ten irański przewoźnik przerzuca sprzęt i personel wojskowy do Syrii i innych stref wojny na Bliskim Wschodzie oraz udziela wsparcia, także finansowego, irańskim Strażnikom Rewolucji - podkreśla Reuters. Dpa odnotowuje, że rząd USA od lat nalega na sojuszników, by wprowadzili zakaz lotów tych linii do swoich krajów.

Reklama

Reuters pisze, powołując się na anonimowe niemieckie źródła rządowe, że zakaz nie jest sygnałem, iż Niemcy przywrócą szersze sankcje wobec Iranu.

Rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert zaprzeczył, jakoby decyzja w sprawie Mahan Air była rezultatem presji amerykańskiej. Podkreślił, że władze niemieckie kierowały się względami bezpieczeństwa. "Nie można wykluczyć, że te linie mogłyby transportować do Niemiec cargo, zagrażające naszemu bezpieczeństwu" - powiedział, odwołując się do "wiedzy o terrorystycznych działaniach Iranu w Europie w przeszłości".

>>> Czytaj też: Kto z Europy przyjedzie na szczyt w Warszawie? "Nieobecność dyplomatów będzie porażką"