Co do jednego wszyscy są zgodni: trzeba wydatnie zwiększyć środki przekazywane na ochronę zdrowia. Czy jednak na tym należy poprzestać? Jak zapewnić, aby dodatkowe miliardy złotych trafiły na to, czego najbardziej potrzebują pacjenci? Odpowiedzią może być usprawnienie systemu poprzez jego szeroką cyfryzację uważa Janusz Cieszyński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia.

Polacy czekają na e-państwo. To widać wszędzie, gdzie ono się pojawia – we wnioskach o 500+, we-PITach, w e-dowodach osobistych, a od niedawna także w e-zdrowiu. To zmiana cywilizacyjna i droga sprawdzona w innych krajach np. w Szwecji, Estonii, Wielkiej Brytanii czy Kanadzie. Polski projekt e-zdrowie to m.in. rozwiązania znane z zagranicy, obecnie wdrażane do polskiego systemu ochrony zdrowia. E-zwolnienie to już codzienność, wystawiono pierwszy milion e-recept zaś e-skierowanie jest już testowane w pilotażu. A jak pokazują spływające statystyki i przeprowadzone analizy, ich wdrożenie przynosi wymierne korzyści dla każdej ze stron.

Do dziś e-recepty otrzymało ponad 220 tys. Polaków. Najstarszy miał 99 lat, najmłodszy – parę miesięcy. Z nowego rozwiązania korzysta ponad 3 tys. lekarzy z blisko 550 placówek. Jak to działa? Jeśli ktoś korzysta z e-recepty i na swoim Internetowym Koncie Pacjenta (IKP) na portalu pacjent.gov.pl zaznaczył, że chce ją otrzymywać SMS-em, to w aptece podaje tylko 4-cyfrowy kod z SMS-a oraz PESEL, swój lub osoby, dla której kupuje leki. Na tej podstawie farmaceuta ma dostęp do recepty. Nasz plan zakłada, że do końca tego roku e-receptę będzie w stanie wystawić każdy podmiot leczniczy w kraju. Chcielibyśmy, żeby z początkiem 2020 r. wersja papierowa recepty przeszła do historii. Znajdujący się w fazie pilotażowej system elektronicznego skierowania ma zaś zastąpić papier od 2021 r. Oczywiście, w projekcie e-zdrowie motywacją jest coś więcej niż tylko oszczędność papieru. Posłużmy się tu badaniami Kanadyjczyków, których populacja jest porównywalna z liczbą mieszkańców Polski. Z ich analiz wynika, że przed cyfryzacją rokrocznie miliony recept nie było realizowanych z prostego powodu – ulegają one zniszczeniu lub są gubione. Średnio co roku 1,7 mln Kanadyjczyków jechało więc ponownie do lekarza, aby uzyskać duplikat utraconej recepty, przy czym 0,7 mln osób podejmowało skrajnie inną decyzję i decydowało się nie zażywać zalecanych leków - właśnie z powodu utraty recepty. Ponadto, na kanadyjskie recepty trafiało potencjalnie 66 mln niebezpiecznych błędów w zapisie leków i dawek. Społeczne koszty takich zachowań były ogromne: dość powiedzieć, że wg szacunków WHO, nieprzestrzeganie zaleceń lekarskich odpowiada za 5 proc. wszystkich hospitalizacji i dodatkowych wizyt lekarskich.

E-zdrowie i masa generowanych przez nie danych podsuwa ambitne pomysły na technologiczne terapie, poprawiające stan zdrowia Polaków jak i kondycję samej służby zdrowia. Zebrane dane z e-recept czy e-skierowań pozwolą być może np. ukierunkowywać politykę refundacyjną w stronę modeli znanych z health economics, w których w automatyczny sposób będziemy w stanie obserwować efektywność leków. A tym samym płacić w ramach refundacji nie za drogie leki, a za skuteczne terapie. Dane to również inne, szybko dostępne metody uszczelniania systemu w kwestii m.in. nielegalnego wywozu leków za granicę, czy statystycznych aberracji,rzucających światło na potencjalne nadużycia. Jak pokazuje przykład elektronicznych zwolnień, już sama cyfryzacja papierowych druków potrafiła znacząco zmienić (na korzyść dla gospodarki) wielkie liczby dotyczące odsetka osób korzystających z L-4. Więcej ustrukturyzowanych i dostępnych w czasie rzeczywistym danych to także narzędzie do podejmowania mądrzejszych lub odważniejszych decyzji w najważniejszych kwestiach dotyczących tego, jak wydamy ponad sto miliardów złotych, każdego roku trafiających na leczenie Polaków. Szeroki zestaw danych to świetny, twardy argument w rozmowach z wielkimi koncernami farmaceutycznymi, zrównujący szanse obu podmiotów przy negocjacyjnym stole.

Reklama

Warto przy tym pamiętać, że najważniejsze – z punktu widzenia pacjentów i lekarzy – elementy e-zdrowia dopiero będą szeroko wdrażane. Jakie? Od lat lekarze wskazują na brak możliwości płynnej konsultacji z kolegami po fachu. Tymczasem, przygotowywane przez nas szerokie wdrożenie dostępu online do pełnej dokumentacji medycznej w systemie e-zdrowie dla pacjentów i lekarzy (w tym drugim przypadku za zgodą pacjenta) da nowe możliwości. Da to narzędzie do stawiania szybszych i trafniejszych diagnoz oraz zaprzęgnięcia do pracy innowacji telemedycznych, takich jak np. algorytmy wyszukujące nieprawidłowo wykonane badania. Ostateczną decyzję podejmie zawsze człowiek, ale to inteligentne maszyny będą mogły wspierać medyków w procesie diagnostyki oraz leczenia. Cyfryzacja sektora zdrowia otwiera również możliwość wdrożenia systemów do zarządzania gabinetami lekarskimi i podpięcia ich pod szereg nowych usług od zewnętrznych dostawców. Przy tworzeniu systemów kompatybilnych z e-zdrowiem będą mogły wykazać się polskie firmy informatyczne, dzięki czemu środki, trafiające na e-zdrowie zostaną w Polsce. Wg doświadczeń z zagranicy, dobry system gabinetowy pozwala lekarzowi wygospodarować nawet 30 minut dodatkowego czasu dziennie. A to daje szansę na przyjęcie dodatkowych pacjentów lub wdanie się w dokładniejszą e-dysputę – oczywiście w oparciu o dane medyczne – w trybie online. I to właśnie cel e-rewolucji – mniej „papierologii” a więcej pracy z i dla pacjenta.