„Chcemy, żeby polskie firmy korzystały z pieniędzy ONZ-owskich, a korzystając z nich budowały również swoją międzynarodową pozycję” – powiedział szef resortu inwestycji i rozwoju.

Ze strony United Nations Global Compact (UNGC) umowę sygnowała dyrektor wykonawcza Lise Kingo.

Reklama

„Z jednej strony wejście do elitarnego grona Rządowej Rady dla agendy UNGC ma wymiar prestiżowy. Pokazuje, że pozycja międzynarodowa Polski staje się coraz silniejsza. Jesteśmy pierwszym krajem regionu, który wchodzi do tej Rady. (…) Z drugiej bardzo praktyczny - pomoże nam to nie tylko w budowaniu jeszcze silniejszej pozycji naszego kraju, ale przede wszystkim pomoże naszym firmom” – wyjaśnił Kwieciński.

Łącznie z Polską w Radzie zasiada obecnie 15 państw, w tym Chiny, Niemcy i Wielka Brytania. UNGC skupia blisko 10 tysięcy firm z całego świata.

Radę Rządową UNGC minister uznał za bardzo prestiżową. Zwrócił uwagę, że Polska jest obecnie krajem członkowskim najważniejszej w strukturach ONZ Rady Bezpieczeństwa. Ale uczestnictwo w niej zdarza się Polsce mniej więcej raz na 20 lat i trwa przez dwa lata. W Radzie Rządowej UNGC zostaje się permanentnie.

„Jej celem jest włączenie między innymi firm do realizacji celów zrównoważonego rozwoju oraz zasad odpowiedzialnego biznesu. Ponieważ nie tylko nasza pozycja międzynarodowa wtedy rośnie, rośnie nasza gospodarka. Bardzo silnie zachęcamy nasze firmy, by sięgały po zagraniczne, w tym ONZ-owskie kontrakty” – postulował minister.

Zauważył, że budżet Narodów Zjednoczonych na różną działalność, od humanitarnej po przeznaczoną na rozwój innowacji, sięga prawie 19 miliardów USD i z roku na rok rośnie. Jest realizowany przez ok. 40 różnych agencji ONZ, ale dla firm kluczową jest United Nations Global Compact.

„Nie ma co ukrywać, jeśli nasze firmy chcą mieć zasięg globalny, chcą sprzedawać swe produkty i usługi na całym świecie, muszą być w to włączone. Nasze uczestnictwo w UNGC będzie pomagało polskim firmom, a przy tym będzie pomagało polskiej gospodarce” – wskazał.

Kwieciński przyznał, że aspekt finansowy wiążący się z przynależnością do UNGC jest bardzo ważny, bo polskie firmy praktycznie w tej chwili nie korzystają budżetu tej instytucji. Ich udział - dodał - ogranicza się do poziomu jednej setnej procenta, czyli kilku milionów dolarów. A na przykład takie kraje jak Belgia, Dania mają kontrakty na kilkaset milionów.

„Istotny jest też drugi aspekt, że przetargi są realizowane przez firmy realizujące cele zrównoważonego rozwoju, co wzmacnia ich pozycję w świecie. Jeśli polskie firmy pragną być firmami globalnymi, a chcielibyśmy je widzieć jako championów międzynarodowych, to muszą w tym elitarnym gronie się znaleźć” – przekonywał.

Minister nawiązywał też do rozmów, które przeprowadził w trakcie pobytu w Waszyngtonie i w Nowym Jorku. Traktował je jako niezbędne dla wzmocnienia współpracy gospodarczej ze Stanami Zjednoczonymi.

„Miałem wiele spotkań, przede wszystkim z sekretarzem handlu Wilburem Rossem, kluczową postacią w rządzie Donalda Trumpa, a także z kongresmenami oraz przedstawicielami najważniejszych biznesowych organizacji działających na poziomie krajowym, jak US Chamber of Commerce, czyli amerykańską izbą przemysłowo–handlową, która jest w ogóle największą organizacją biznesową na świecie, zrzeszającą trzy miliony firm” – mówił Kwieciński.

Odwiedził Polsko-Amerykańską Radę Biznesu grupującą największe firmy inwestujące lub zamierzające inwestować w Polsce. Miał też dyskusję z przedstawicielami regionalnej izby przemysłowo-handlowej obejmującej Nowy Jork - Greater New York Chamber of Commerce.

Do szanowanych i wpływowych w sferach biznesowych osób, z którymi się spotkał, minister zaliczył generała Davida Petraeusa, który jest w tej chwili szefem KKR Global Institute, kluczową osobą w tym funduszu, dysponującym 200 miliardami dolarów aktywów. Rozmawiał też z ekspertami np. w dziedzinie energii jak pani Amy Jaffe reprezentująca Council of Foreign Relations.

„Rozmawiamy z tymi ludźmi, bo z jednej strony chcemy budować pozytywną opinię o Polsce, o tym co się dzieje w naszym kraju. Z drugiej strony chcielibyśmy, aby bardzo dobre relacje, które mamy ze Stanami Zjednoczonymi na niwie politycznej i militarnej przełożyły się także na efekty gospodarcze, na lepszą współpracę gospodarczą między naszymi krajami” – podkreślił szef resortu inwestycji i rozwoju.

Wskazał, że w ostatnich latach wymiana handlowa z USA wzrosła z ok. 10 miliardów USD rocznie do 15. Uznał to za imponujące osiągnięcie.

„Nasz eksport do USA w 2017 roku wzrósł o 28 proc. procent, w zeszłym roku o 19 proc. Choć wzrost był szybszy w porównaniu do całego naszego eksportu, wciąż nie jest jednak na poziomie, który by nas satysfakcjonował” – ocenił Kwieciński.

Wyszczególnił, że jeśli wymiana handlowa ze Stanami Zjednoczonymi sięga 15 miliardów dolarów, to z Niemcami 120 miliardów euro, czyli mniej więcej osiem razy tyle.

„Niemcy są naszymi sąsiadami, a Stany Zjednoczone za Atlantykiem, ale w USA mamy 10 milionów Polaków. Istnieje potencjał do szerszej współpracy i chcemy do niej zachęcić amerykański biznes” - powiedział.

Pytany w jakim stopniu kontakty rządowe przyczyniają się do wzrostu wymiany gospodarczej powiedział, że każdy rynek ma swą specyfikę. W przypadku naszych relacji z USA jest bardzo ważne, że obydwa rządy popierają tę współpracę.

„Nie jest tak, jak niektórym się wydaje, że polskie firmy przyjadą do Stanów Zjednoczonych i od razu zostaną przyjęte z otwartymi rękami i łatwo będą sprzedawać swoje produkty. Rynkowa oferta musi być atrakcyjna i konkurencyjna. Poza tym chcemy, żeby wejście polskich firm odbywało się przy okazji działań, które jako rząd bilateralnie podejmujemy. Naturalne jest pragnienie rządu, aby polskie firmy takie okazje wykorzystywały. Typowe przykłady stanowi współpraca w sektorach obronnym i energetycznym” – wyliczył minister.

Mówił też o potrzebie pogłębiania współpracy w nowych sektorach. Jako szczególnie ważny wskazał informatyczny.

„Wiadomo, że Stany Zjednoczone są w tej dziedzinie najbardziej zaawansowane na świecie, ale my też mamy świetnych informatyków. Mamy też wiele start-upów, które w tym obszarze działają i chcemy stwarzać warunki dla ich wzrostu globalnego. Jeśli ktoś będzie w stanie oferować swe usługi na rynku amerykańskim, będzie mógł to robić na całym świecie” – przekonywał Kwieciński.

Przytaczając sukcesy gospodarcze Polski w kraju i zagranicą przyznał, że brakuje nam globalnych marek i globalnych firm. Jako przykład takiej, która się przebiła podał Inglot.

„Mieści się na 5th Avenue, czyli najbardziej prestiżowej ulicy w Nowym Jorku. Od wielu lat sprzedaje polskie produkty, kosmetyki. Chcielibyśmy, żeby coraz więcej takich firm i polskich produktów było na świecie rozpoznawalnych. Jest to również najlepsza ścieżka do promocji naszego kraju” – ocenił minister Kwieciński.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)