– Skoro rząd w projekcie budżetu zapisał wpływy ze zniesienia limitu 30-krotności podstawy składek, można założyć, że takie rozwiązanie zostanie wprowadzone – twierdzi Bogdan Grzybowski, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej OPZZ, członek Rady Nadzorczej ZUS.
Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, członek Rady Dialogu Społecznego, zauważa, iż politycy mają świadomość, że większość Polaków nie przekracza tego limitu.
– Dlatego masowego wyborcy nie interesuje, że 350 tys. osób będzie opłacać składki od każdego zarobionego złotego. A przecież takie rozwiązanie jest niekorzystne, bo powstaną kominy emerytalne – tłumaczy.
Powtórka z rozrywki
Eksperci wątpią jednak, że płacący składki bez ograniczeń otrzymają wyższe świadczenia.
– Istnieje poważne ryzyko, że państwo ograniczy wysokość wypłacanych emerytur – ostrzega Bogdan Grzybowski.
Andrzej Strębski, niezależny ekspert ubezpieczeniowy, przewiduje, że będzie to tłumaczone konstytucyjną zasadą solidaryzmu społecznego.
W przeszłości taką zmianę na własnej skórze odczuli m.in. lekarze, górnicy i wysokiej klasy specjaliści, którym pracodawca potrącał z pensji składki na ZUS bez ograniczeń (nawet do 500 proc. przeciętnego wynagrodzenia). Wielu z nich liczyło, że w zamian dostaną wyższą emeryturę. Tak się nie stało.
– Okradziono nas. I to dwa razy. Miałem niższą pensję, żeby teraz mieć niższą emeryturę – mówi nasz czytelnik ze Śląska (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Jak to się stało
Ograniczenie emerytury do wysokości podstawy wymiaru do 250 proc. wprowadził art. 7 ust. 6 ustawy z 17 października 1991 r. o rewaloryzacji emerytur i rent, o zasadach ustalania emerytur i rent oraz o zmianie niektórych ustaw (Dz.U. nr 104, poz. 450 ze zm.). Zmiana ta była badana przez Trybunał Konstytucyjny, który 11 lutego 1992 r. orzekł, że wprowadzone ograniczenie jest niekonstytucyjne (sygn. akt K 14/91). Zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami orzeczenie to zostało jednak odrzucone przez Sejm i nie wywołało skutków prawnych, a zakwestionowany przez TK przepis został powtórzony w obowiązującej dziś ustawie emerytalnej (art. 15 ust. 5).
Ile osób dotknęły zmiany? Nie wiadomo. – Zakład nie dysponuje danymi o liczbie osób, których podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w roku 1999 byłaby wyższa od kwoty odpowiadającej 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej – twierdzi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS.
Ale to nie koniec sprawy. Trybunał Konstytucyjny 24 października 2005 r. (sygn. akt P 13/04) orzekł, że art. 15 ust. 5 ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest zgodny z art. 2 i art. 32 ust. 1 konstytucji.
– Jeśli więc rząd będzie chciał ograniczyć wypłatę emerytury mimo zapłaconych wysokich składek, zawsze może się powołać na ten wyrok TK. W majestacie prawa będzie mógł okraść kolejnych ubezpieczonych – zauważa Bogusława Nowak-Turowiecka, niezależny ekspert ubezpieczeniowy.
>>> Czytaj też: Dlaczego prawie 20 proc. Europejczyków pracuje w niepełnym wymiarze godzin? Najnowsze dane Eurostatu
Tylko raz w życiu
Próbę rozwiązania tego problemu podjęto w 2015 r., kiedy weszła w życie ustawa z 5 marca 2015 r. o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz.U. poz. 552). Zasady, które wprowadziła, przedstawia infografika obok.
Artykuł 100a ustawy umożliwia np. ponowne ustalenie świadczenia na wniosek emeryta, który pracował po przyznaniu świadczenia. Musi on jednak udowodnić, że nowo ustalony wskaźnik wysokości podstawy wymiaru jest wyższy niż 250 proc. Takie ponowne ustalenie wysokości emerytury możliwe jest tylko raz w życiu. Ile osób o to wystąpiło? Też nie wiadomo.
– Nie prowadzimy statystyki obejmującej postępowania w sprawie wniosków o przeliczenie emerytury w tym trybie – potwierdza Wojciech Andrusiewicz.
Najważniejszą sprawą przy przeliczeniu emerytury jest udowodnienie, że się faktycznie dużo zarabiało. Dlatego do wniosku powinny być dołączone dokumenty, których organ rentowy nie posiada i które umożliwią jego rozpatrzenie.
– Nasz klient powinien udowodnić zasadność żądania, również wtedy, gdy ubiega się o ponowne obliczenie emerytury – wyjaśnia rzecznik ZUS.
Sprawę komplikuje fakt, że zakład nie ma możliwości prawnych ani organizacyjnych do poszukiwania za wnioskodawcę dokumentacji pozwalającej na ponowne ustalenie wysokości emerytury, choć w miarę możliwości stara się pomóc w dotarciu do niej.
– Mam coraz więcej sygnałów, że emeryci starają się o przeliczenie świadczenia. Próbują oni odszukać dokumenty z lat 70. i 80., kiedy najwięcej zarabiali. Nie zawsze jest to możliwe, bo ok. 80 proc. dokumentacji płacowej z tamtego okresu uległo zniszczeniu – mówi Jolanta Louchin ze Stowarzyszenia Archiwistów Polskich.
>>> Czytaj też: Łukasz Hardt z RPP: Niewielka podwyżka stóp procentowych byłaby korzystna [WYWIAD]
Jacek(2019-09-19 19:40) Zgłoś naruszenie 3223
Ale zacznijmy od tego ,że za zniesieniem limitu nie powinno w ogóle iść podwyższenie emerytury, Uznajmy to za 3 próg podatkowy. Rozumiem oburzenie, ale generalnie sprawiedliwym jest że więcej zarabiający płaca więcej (procentowo). Osiąganie pewnego poziomu dochodu nie jest bowiem jak to się wielu wydaję jedynie zasługa ich umiejętności itp. ale również otoczenia w jakim się obracają (pokój, brak rozruchów społecznych) oraz infrastruktury (drogi, itp.) i to dzięki temu jest w ogóle możliwym zarabianie takich pieniędzy. Jak ktoś nie wierzy to niech taki specjalista jedzie do Syrii i próbuje tyle zarabiać. Jednocześnie, bogaci generują więcej zleceń dla Policji (kradzież , zniszczenie majątku) niż biedni, którzy majątku nie mają.
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzStudent(2019-09-19 21:46) Zgłoś naruszenie 90
Ty komunistyczny zlodzieju !!
Wed(2019-09-19 20:01) Zgłoś naruszenie 150
Genialna logika. To w takim razie osoby ciężko chore powinny płacić większa składkę zdrowotna bo pobierają więcej świadczeń z NFZ.
Tupak(2019-09-19 20:22) Zgłoś naruszenie 2016
"(...) generalnie sprawiedliwym jest że więcej zarabiający płaca więcej (procentowo)." - Nie jest. Ani generalnie ani w szczególe. Proszę o dowód, gdzie jest w tym sprawiedliwość. Jest odwrotnie: warunki środowiskowe bogaci czy biedni mają takie same, korzystają z tych samych dróg, infrastruktury, służby zdrowia itd. Logicznie rzecz ujmując każdy pracownik powinien wnosić składki/podatki w równej wartościowo wysokości. Hipotetycznie - 500 zł miesięcznie sumy podatków per capita. W zamian wszyscy otrzymują to samo. Równe emerytury, równe renty, równe drogi;) Bogaci i tak dosypią do budżetu więcej niż biedni chociażby z tytułu vat (większa konsumpcja, dobra luksusowe, prywatne usługi jak edukacja czy zdrowie). Specjaliści zainwestowali swój dodatkowy czas i pieniądze (wcześniej już opodatkowane!) aby zdobyć umiejętności, które rynek wycenia wyżej - nie tylko absurdem ale wręcz zbrodnią na rozsądku jest karanie ich za większe chęci czy starania. Argument z Syrią - niepoważny. Wykwalifikowany czy nie pracownik w Syrii zawsze będzie wyceniany inaczej niż jego kolega z Polski, Niemiec czy Kanady. Podstawowe zasady ekonomii się kłaniają (podpowiem: popyt, podaż, użyteczność itd.). Ostatnie zdanie rozwaliło mnie. A to nie jest przypadkiem tak, że zdarzenia generują przestępcy? I skoro tych bogatych jest wśród obywateli procentowo najmniej to czy aby na pewno oni mają tyle zdarzeń - nie sądzę, ale dam szansę - proszę o odpowiednie statystyki. Ilość zgłoszeń i ich rodzaj z podziałem na grupy zarobków wystarczą. Zapewne odpowiedzi się nie doczekam, bo post powyżej to PiSowsko-socjalistyczny trolling, ale głupota która z niego bije nie pozwoliła mi przemilczeć:) Z pozdrowieniami dla myślących!
OdpowiedzJanek(2019-09-19 19:44) Zgłoś naruszenie 1516
Zarabiam jaki specjalista IT normalnie i przez likwidacje 30 krotnosci strace 6000 PLN rocznie. Mialem glosowac na PIS, ale odkad PIS uwzial sie na zarabiajacych lepiej i przedsiebiorcow nie ma mowy by na nich zaglosowal.Jutro w moim miescie Katowicach premier bedzie przekonywal ze to OK ze mnie okradnie...
Odpowiedz