„Nie mówię o sytuacji Polski teraz, lecz o tym, co będzie za 10, 15, 20 lat. Jeśli Polska nadal będzie się rozwijać w takim tempie jak obecnie, za kilka lat stanie się płatnikiem netto do unijnego budżetu. Wtedy perspektywa zacznie się zmieniać” – powiedział w rozmowie z PAP Kawczynski, który od 2005 roku, jako poseł Partii Konserwatywnej reprezentuje okręg Shrewsbury and Atcham w zachodniej Anglii. Jak podkreśla, według wyliczeń Izby Gmin, w ciągu 47 lat członkostwa w EWG i UE Wielka Brytania przekazała do Brukseli równowartość 900 mld dolarów, co stanowi ponad połowę całego brytyjskiego zadłużenia.

Wyjaśnia, że kwestie finansowe były zaledwie jedną z kilku przyczyn, dla których Brytyjczycy w 2016 r. zagłosowali za wystąpieniem z UE. „Zrozumieliśmy, że jeśli sprawy będą się posuwały w tym samym kierunku i z tą samą prędkością, jak przez ostatnie 47 lat, zmierzamy w kierunku superpaństwa – z jednym parlamentem, jedną flagą, jedną walutą i jedną armią. To po prostu nie dla nas” - mówi. Za szczególnie niepokojące uważa, podejmowane przez niektóre kraje próby wypchnięcia USA z Europy i zastąpienia NATO paneuropejskim systemem obrony.

Podkreśla, że kluczowym czynnikiem w tym, iż wyjście z UE okazało się możliwe, było utrzymanie funta szterlinga. „Jeśli porzucilibyśmy funta, nie byłoby dziś brexitu, bo ludzie mieliby dodatkowe obawy związane z opuszczeniem UE i zmianą waluty w tym samym czasie. To byłoby zbyt wiele” – mówi, wyrażając opinię, że Polska nie powinna rezygnować ze złotówki, bo wtedy na dobre zostanie przywiązana do ponadnarodowego superpaństwa i jeśli chciałaby się kiedyś w przyszłości wycofać z tego projektu, będzie to znacznie trudniejsze.

Postępująca integracja powoduje – jak mówi – że decyzje podejmowane są coraz dalej od obywateli, zamiast coraz bliżej, zaś politycy nie mogą być rozliczani przez wyborców, tak jak to jest w Wielkiej Brytanii. „Spędziłem ostatnie pięć tygodni w moim okręgu pukając do tysięcy drzwi, przekonując ludzi, by głosowali na konserwatystów. Nic tak nie zmusza polityków, by koncentrowali się na potrzebach wyborców, jak bezpośredni kontakt z nimi, świadomość, że mogą na ciebie nie zagłosować ponownie. Unijnych komisarzy czy urzędników wyborcy nie mogą rozliczać” – mówi Kawczynski.

Reklama

„Jeśli mamy parlament, który reprezentuje 500 mln osób, jak wielkie są okręgi wyborcze. Ten, w którym jesteśmy, West Midlands, liczy 6 mln osób - to więcej niż cała Litwa i Łotwa razem wzięte. Żaden z europosłów tu nie mieszka, żaden nie ma tu biura poselskiego. Moje biuro jest tu, po przeciwnej stronie ulicy, jestem tu w każdy piątek, każdy może przyjść i powiedzieć: Panie Kawczynski, nie podoba mi się, jak pan się zajmuje tą sprawą” – dodaje.

Kawczynski przyznaje, że problemy związane z brexitem, mogą zniechęcać inne kraje do pójścia śladem Wielkiej Brytanii, ale przekonuje, żeby nie oceniać tej decyzji po samym procesie wychodzenia. „To prawda, to jest trudny proces i inne kraje mogą pomyśleć, że skoro Wielka Brytania, piąta największa gospodarka świata i stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ ma takie problemy z wyjściem, to jakie będziemy mieli my” – mówi i dodaje: „Robienie czegoś jako pierwszy jest zawsze najtrudniejsze, bo oznacza to wchodzenie na nieznany teren, bez mapy i znaków drogowych. A oczywiście UE robi wszystko, by jak najbardziej nam to utrudnić, bo nie chce pokazać Polsce i innym krajom, że jest to prosty proces”.

Zwraca uwagę jednak, że takiego problemu, jakim w przypadku Wielkiej Brytanii okazała się sprawa Irlandii Północnej inne kraje by nie miały. „Ale inne kraje, np. Polska, powinny decydować nie na podstawie samego procesu brexitu, ale patrząc, co będzie z Wielką Brytanią za następne 5, 10, 15 lat. Myślę, że ten kraju, uwolniony z unijnych regulacji i ingerencji, będzie rozkwitał, a stopa wzrostu gospodarczego będzie wyższa niż w strefie euro” – uważa poseł konserwatystów.

Odnosząc się do kwestii tego, że za 10-15 lat Wielka Brytania może wskutek brexitu nie istnieć jako jedno państwo, Kawczynski zwraca uwagę, że tendencje odśrodkowe w poszczególnych częściach kraju były jeszcze przed referendum. Mówi też, że jeśli Szkocja faktycznie wybierze niepodległość, trzeba będzie to zaakceptować. Zarazem uważa, że obawa przed jej secesją nie może powstrzymywać przed zrealizowaniem wyniku referendum w sprawie brexitu.

„Musimy respektować decyzję podjętą przez mieszkańców Zjednoczonego Królestwa, bo podważanie wyników demokratycznie przeprowadzonego referendum jest igraniem z ogniem. Za każdym razem, gdy mieszkańcy jakiegoś kraju odrzucali w referendum unijne ustalenia – w Irlandii, Danii czy Francji – mówiono im: popełniliście błąd, musicie głosować znowu, dopóki wynik nie będzie właściwy. Tu tak nie może być. Nie możemy odwracać tego wyniku, bo byłoby to nie tylko najgorszym upokorzeniem od kryzysu sueskiego w 1956 r., ale też spowodowałaby ogromne podziały i napięcia, a być może też powstanie skrajnej prawicy. Bo ludzie byliby tak wściekli, że to za czym głosowali byłoby unieważnione. Ci, którzy chcą drugiego referendum czy odwołania brexitu, igrają z ogniem” – przekonuje Kawczynski.

Podkreśla zarazem, że perspektywa secesji Szkocji czy złożenia za jakiś czas inicjatywy o powtórne przyjęcie do UE – co z całą pewnością oznaczałoby konieczność rezygnacji ze wszystkich dotychczasowych brytyjskich opt-outów – tym bardziej zmusza rząd do zrobienia wszystkiego, co możliwe, by brexit okazał się sukcesem. Jak przekonuje, jeśli za kilka lat okaże się, że Wielka Brytania radzi sobie gospodarczo lepiej niż przed wyjściem z UE, głosy na rzecz powrotu do niej automatycznie osłabną.

„Wielka Brytania będzie papierkiem lakmusowym, wszyscy będą się przyglądać, co się z nami stanie, czy nasza gospodarka będzie się kurczyć, a nasze globalne wpływy zmniejszać, czy też odwrotnie. Mamy wystarczającą wiarę w to, że potrafimy kierować swoimi sprawami po swojemu i możemy podejmować własne decyzje o umowach handlowych” – mówi Kawczynski, dodając, że jego zdaniem wiara w sobie jest kluczową w polityce, także w przypadku państw.

„Wychodząc z UE pokazujemy, że jesteśmy krajem wierzącym w siebie. Wy jesteście w tej szczęśliwej pozycji, że możecie się przyglądać i zdecydować, co jest dla was najlepsze. Jeśli brexit będzie katastrofą, możecie zostać tam gdzie jesteście, nie powtarzając tego błędu. Ale jeśli będzie sukcesem, a nasza gospodarka będzie rosła szybciej, będziemy mieć więcej inwestycji zagranicznych, Polacy mogą powiedzieć, może to jest rozwiązanie, może to jest model, który należy rozważyć” – przekonuje Kawczynski.

Shrewsbury and Atcham jest uważany za bezpieczny okręg Partii Konserwatywnej, co oznacza, że Kawczynski zapewne pozostanie posłem na kolejną kadencję.

>>> Czytaj też: Luksus po polsku. Liczba milionerów nad Wisłą rośnie w zawrotnym tempie