Lotnisko Chopina 14 grudnia obsłużyło 18-milionowego pasażera, co oznacza pobicie rekordu z roku 2018, gdy przez 12 miesięcy przez port w Warszawie przewinęło się około 17,7 mln podróżnych. Przed portem był jednak jeszcze świąteczno-noworoczny szczyt przewozów i można oczekiwać, że w 2019 roku liczba podróżnych zbliży się do 19 mln. Będzie to prawie 40 proc. całego ruchu lotniczego w Polsce. Warszawa staje więc przed poważnym wyzwaniem: jak zapewnić dobrą obsługę rosnącej rzeszy pasażerów w sytuacji, gdy Lotnisko Chopina działa na granicy możliwości, gdyż osiągnęło niemal maksimum przepustowości.
– To nie jest balon, który można pompować w nieskończoność – tak obrazowo o lotnisku na Okęciu mówi dr Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Doktor Bartoszewicz ma na myśli to, że Lotnisko Chopina ma zezwolenie na dokonywanie dziennie nie więcej niż 600 operacji lotniczych (starty i lądowania) i ten limit jest już na wyczerpaniu.
Tymczasem zainteresowanie Lotniskiem Chopina rośnie i władze Portów Lotniczych chcą to wykorzystać. – Chcemy przekształcić Warszawę w hub lotniczy – wyjaśnia Mariusz Szpikowski, prezes Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze (PPL). – Lotnisko Chopina ma obsługiwać przede wszystkim pasażerów tranzytowych, dlatego musimy wyprowadzić z Warszawy ruch czarterowy i niskokosztowy – wyjaśnia Szpikowski.
Artur Bartoszewicz wyjaśnia, że ta koncepcja wymaga bezwzględnie budowy lotniska komplementarnego, czyli uzupełniającego dla Warszawy. Stołeczny port będzie oczywiście modernizowany, można zwiększyć jego przepustowość nawet do 27 mln pasażerów rocznie, ale to nie załatwia sprawy, gdyż w kolejnych latach ruch powietrzny na Mazowszu będzie rósł jeszcze dynamiczniej. – Gdyby nie udałoby się zbudować dla Warszawy lotniska komplementarnego, to już w 2028 roku Okęcie musiałoby obsłużyć ruch niemal dwukrotnie większy niż dziś, a to jest niemożliwe – mówi dr Bartoszewicz.
Reklama
Ekonomista popiera projekt Portów Lotniczych, które taki port uzupełniający dla Warszawy budują w Radomiu. – Eksperci z renomowanej firmy ARUP wskazali, że Radom to najlepsza lokalizacja – przypomina Artur Bartoszewicz. Jego zdaniem konieczne jest jak najszybsze wybudowanie nowego lotniska cywilnego na południowym Mazowszu, aby Radom mógł odciążyć Warszawę i żeby stołeczny port skupił się na obsłudze ruchu tranzytowego. Radomskie lotnisko poprawi też znacznie warunki obsługi pasażerów czarterowych i niskokosztowych, bo będzie mogło obsłużyć w komfortowych warunkach 3 mln pasażerów rocznie, a jest możliwa rozbudowa portu nawet do przepustowości rzędu 9 mln podróżnych. – Lotnisko w Radomiu zostało tak zaprojektowane, aby można je było w razie potrzeby bez przeszkód rozbudowywać – zapewnia prezes PPL Mariusz Szpikowski.
Partner
ikona lupy />