Pierwszą turę wyborów przeprowadzoną w dniu 22 grudnia 2019 r. wygrał kandydat Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji (SDP) Zoran Milanović, który zdobył 29,6 proc. głosów. Na Kolindę Grabar-Kitarović z rządzącej konserwatywnej Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ), która uplasowała się na drugiej pozycji, zagłosowało 26,7 proc. uczestników głosowania.

Ponieważ żaden z kandydatów nie uzyskał wymaganej większości, musiała się odbyć druga tura głosowania. Ocenia się, że szanse obojga kandydatów są w niej wyrównane.

Wyniki przeprowadzonego przed drugą turą sondażu dają Milanoviciowi niewielką przewagę nad obecną prezydent. Z sondażu wynika także, że 21 proc. wyborców jest niezdecydowanych. To ich głosy mogą przesądzić o ostatecznym wyniku.

Zakres władzy prezydenckiej w Chorwacji jest ograniczony, bo szef państwa nie może wetować ustaw uchwalanych przez parlament. Posiada jednakże uprawnienia dające mu(jej) prawo głosu w sferze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa krajowego. Sprawuje też zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi. Prezydent jest w Chorwacji wybierany na 5-letnią kadencję.

Reklama

Wybory prezydenckie, zdominowane przez problemy korupcji, rosnącego nacjonalizmu i emigracji, są postrzegane jako sprawdzian przed wyborami powszechnymi, które odbędą się w 2020 roku. Poprzednie - w 2016 roku, wygrała HDZ, zdobywając 61 miejsc w 151-osobowym parlamencie, a SDP Milanovicia uzyskała 54 mandaty. Od tego czasu krajem kieruje rząd mniejszościowy HDZ, obecnie w sojuszu z liberalną Chorwacką Partią Ludową - Liberalnymi Demokratami (HNS-LD).

Grabar-Kitarović krytykuje się za poparcie dla burmistrza Zagrzebia Milana Bandicia oskarżonego w 13 sprawach korupcyjnych, a także za oddanie hołdu generałowi Slobodanowi Praljakowi, który popełnił samobójstwo po tym, gdy został skazany za zbrodnie wojenne w Bośni i Hercegowinie przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii.

Milanović, którego popiera liberalna opozycja, obiecuje natomiast Chorwację "normalną", wolną od nietolerancji, nienawiści i korupcji oraz należącą do "rodziny europejskich i postępowych krajów zachodnich". Akcentuje, że podczas jego rządów w latach 2011-2015 zwiększyły się prawa środowisk LGBT i podjęto kroki, by ulżyć osobom zadłużonym we frankach szwajcarskich. Chce też poszerzyć prawa mniejszości serbskiej, co jest w Chorwacji sprawą bardzo delikatną ze względu na silne sentymenty antyserbskie. Popiera go liberalna opozycja. Analitycy uważają, że jego szanse osłabia fakt, iż jest kojarzony z okresem głębokiej depresji ekonomicznej w latach 2009-2015.

Druga tura wyborów odbywa się pięć dni po objęciu przez Chorwację prezydencji w Radzie Unii Europejskiej.

Chorwacja, która wstąpiła do UE w 2013 roku, jest drugim najuboższym krajem Unii. Boryka się z problemem korupcji oraz odpływem najmłodszej ludności za granicę, przede wszystkim do Niemiec; poza granicami kraju pracuje ponad 15 proc. Chorwatów.

Sondaże wykazują, że do 70 proc. obywateli jest niezadowolonych z kierunku, w którym zmierza kraj. Przeciętna płaca w Chorwacji wynosi równowartość 850 euro, podczas gdy ceny podstawowych artykułów konsumpcyjnych utrzymują się na podobnym poziomie jak w krajach strefy euro. (PAP)

mars/