W nocy z wtorku na środę amerykańska baza lotnicza Al Asad w pobliżu miasta Hit w środkowym Iraku oraz lotnisko wojskowe Irbilu w irackim Kurdystanie zostały ostrzelane pociskami wystrzelonymi z terytorium Iranu. Na obie bazy spadło ponad tuzin pocisków.

"Mamy kontakt z polskim dowództwem. W jednej z tych baz są polscy żołnierze; wiemy na pewno, że oni nie ucierpieli w wyniku tego ataku, to dla nas jest najważniejsze. Poczekajmy jeszcze na oświadczenie prezydenta Stanów Zjednoczonych - on zapowiedział takie oświadczenie - jak Stany Zjednoczone interpretują tę sytuację" - powiedział szef MSZ.

Czaputowicz podkreślił, że Polska podziela zdanie sojuszników w NATO co do kontynuacji misji w Iraku. "Na razie jest decyzja, żeby kontynuować tę misję; to jest misja o charakterze szkoleniowym, ona jest ważna dla stabilizacji regionu, dla walki z ISIS. Ale zarazem są przyjmowane różne inne warianty, jest też wariant, jeżeli byłoby zbyt duże niebezpieczeństwo, przeniesienia tej misji do Kuwejtu" - powiedział szef resortu spraw zagranicznych.

Stanowisko polskie zakłada - podkreślił Czaputowicz - "wykazanie solidarności z innymi państwami NATO". "Ufamy, że sekretarz generalny NATO będzie podejmował właściwe decyzje w konsultacji z państwami członkowskimi" - powiedział.

Reklama

Pytany, jak Polska ocenia decyzję USA o zabiciu m.in. irańskiego generała Kasema Sulejmaniego, dowódcy elitarnej jednostki wojskowej Al-Kuds, który zginął pod koniec ubiegłego tygodnia w Bagdadzie w ataku sił USA, Czaputowicz zaznaczył, że jako minister spraw zagraniczny nie chce wdawać się w tego typu debaty.

"Z naszej strony pełne informacje, które otrzymujemy od Stanów Zjednoczonych, także na forum NATO, mają swoje uzasadnienie. Zagrożenie (ze strony) generała Sulejmaniego dla bezpieczeństwa było znaczne" - powiedział Czaputowicz.

"Nie oceniając samego ataku, chcę powiedzieć, że Stany Zjednoczone pewne racje przedstawiły i tak, jak powiedział sekretarz generalny NATO, państwa członkowskie wyraziły zrozumienie" - dodał szef polskiej dyplomacji.

Zaznaczył, że decyzja o zabiciu "to działania samodzielne USA, nie jest to działanie NATO czy koalicji anty-DAESH, w której Polska uczestniczy".

"My dążymy do deeskalacji konfliktu, jesteśmy w kontakcie z innymi państwami członkowskimi Unii Europejskiej; byliśmy konsultowani w sprawie zwołania nadzwyczajnego spotkania ministrów zagranicznych UE, które odbędzie się w piątek; będę w nim uczestniczył" - powiedział.

Podkreślił, że "polski rys spojrzenia na te kwestie polega na tym, by nie doszło do rozdźwięku miedzy stanowiskiem amerykańskim i głównych państw unijnych czy UE jako całości". "Dla nas zły scenariusz to, że Stany Zjednoczone nie są zainteresowane współpracą z Europą, wiec musimy wykazywać pewne zrozumie z tego punktu widzenia" - powiedział szef MSZ.

Amerykańska baza lotnicza Al Asad jest wykorzystywana przez wojska USA w ramach Międzynarodowej Koalicji walczącej z Państwem Islamskim. Jest ona również miejscem stacjonowania około setki personelu wojskowego z Polski. W bazie wojskowej w Irbilu w irackim Kurdystanie, którą również ostrzelano, przebywa z kolei oprócz Amerykanów 115 żołnierzy niemieckich oraz kilku polskich żołnierzy i pracowników.

Ani amerykańskim, ani sojuszniczym żołnierzom nic nie zagraża - zapewniają władze wojskowe krajów zaangażowanych w działania koalicji. Stan liczbowy kontyngentu USA w Iraku wynosi 5 tys. żołnierzy.

>>> Czytaj też: Ceny ropy gwałtownie wzrosły po ataku Iranu na bazy USA