Prezes Węgierskiego Banku Narodowego (MNB) uważa, że aby można było przeprowadzić we wspomnianym terminie reformę strefy euro, już należy rozpocząć dialog, przy czym jest istotne, by w jego trakcie brano pod uwagę także opinię państw członkowskich spoza eurolandu.

Matolcsy powiedział na konferencji ekonomicznej w Budapeszcie, że teoretycznie wszystkie państwa przystępując do Unii Europejskiej zobowiązały się do przyjęcia euro, ale „nas nie było w 1992 roku w Maastricht i nie braliśmy udziału w wypracowaniu kryteriów”. Dlatego też potrzebne jest ponowne ich przemyślenie – ocenił.

W jego opinii pierwsze 10 lat strefy euro było udane, ale po globalnym kryzysie finansowym stanęła ona wobec licznych problemów i nierozwiązanych kwestii.

Matolcsy zaznaczył, że od 2013 roku Węgry wkroczyły na drogę odrabiania dystansu do bogatszych członków UE i od tego czasu PKB kraju rośnie przeciętnie o 3,8 proc. rocznie, co o ponad 2 pkt proc. przekracza średnią w strefie euro. Poprawiono także wskaźnik wysokości PKB na głowę mieszkańca, który obecnie wynosi 73 proc. średniej unijnej.

Reklama

Trzecim ważnym czynnikiem jest według Matolcsyego to, że spada zadłużenie państwa, które do 2022 roku może już wynosić 60 proc. PKB.

Według prezesa MNB potrzebne są przy tym reformy zwiększające konkurencyjność Węgier, a w tym celu należy prowadzić dialog z międzynarodowymi partnerami. Matolcsy dodał, że wyzwaniem są m.in. nowe technologie i warto się także zająć „wielkim megatrendem”, jakim są zmiany klimatyczne.

W 2019 roku minister kierujący kancelarią premiera Viktora Orbana Gergely Gulyas powiedział, że według ekonomistów wprowadzenie euro jest korzystna dla państwa członkowskiego, jeśli jego PKB osiągnie 90 proc. średniej dla UE. Ocenił, że w przypadku Węgier może to nastąpić w ciągu 10 lat.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)