PAP: Jakie oczekiwania miał Pan przed wizytą w Davos?

Tadeusz Kościński, minister finansów: Przyjechałem, by rozmawiać o finansach i promować Polskę. Cele te zostały osiągnięte. Spotkałem się z biznesem z różnych sektorów, także finansowych, przedstawicielami rządów czy różnych systemów płatniczych. Za mną szereg spotkań z zakresu spraw finansowych i ekonomicznych, m.in. na temat współpracy administracji rządowej, banków i firm czy budowania odporności światowej gospodarki na wstrząsy.

PAP: Podczas spotkań w Domu Polskim - otwartym na czas Forum - dużo uwagi poświęcono Europie środkowej i wschodniej.

T.K.: Nasza obecność w Davos może odnieść zdecydowanie pozytywny skutek, dla promocji Polski i całego regionu. Jak zaznaczono podczas jednej z debat, Europa centralna jest jak potwór z Loch Ness – wszyscy o nim mówią, ale nikt go nie widział. Po tych kilku dniach w Davos okazuje się, że tak nie jest - wszyscy Europę centralną widzą, ale za mało się niej mówi. Tymczasem to region Europy, który dynamicznie się rozwija, a im większa będzie współpraca krajów do niego należących, tym lepiej dla nas wszystkich. Indywidualnie nasze gospodarki są relatywnie niewielkie – z wyjątkiem polskiej, która jest szóstą w UE – ale po połączeniu sił tworzymy 12. gospodarkę świata. To jest znacząca wielkość i dlatego koncepcja współpracy CEE jest bardzo ważna. Z inicjatywy Polski w Davos powołano Radę Biznesu państw Europy środkowej i wschodniej, która skupia przedstawicieli największych firm tego regionu. Wcześniej utworzono indeks CEEplus, w skład którego wchodzą najbardziej płynne spółki naszego regionu, notowane na różnych rynkach. Indeks ten może być bardzo mocnym przekazem dla potencjalnych globalnych inwestorów, że w tym regionie Europy wiele się dzieje i warto być w nim obecnym.

Reklama

PAP: Podczas jednej z dyskusji minister finansów Francji mówiąc o walce z unikaniem opodatkowania postulował unifikację systemu podatku od korporacji w Europie. Liczy, że Polska poprze inicjatywę. Zaproponował także, by w UE zmienić zasady głosowania w sprawach podatkowych z jednomyślności na głosowanie większością. Polska popiera taki postulat?

T.K. Analizujemy tę kwestie. Prezydent (Francji Emmanuel - PAP) Macron na początku lutego odwiedzi Polskę i na pewno będzie to jeden z tematów rozmów między naszymi rządami. Jeśli chodzi o zmianę systemu głosowania w UE, to musimy wyważyć wszystkie plusy i minusy dla Polski, ale także dla całej UE. Wiadomo, że każda taka zmiana oznacza, że coś możemy stracić i coś zyskać. Musimy zobaczyć czy „netto” byłoby to korzystne dla Polski, czy nie.

PAP: Polsce chyba zależy na uszczelnieniu systemu podatkowego?

T.K. Oczywiście jesteśmy za współpracą w ramach UE i OECD w walce z międzynarodowym unikaniem opodatkowania CIT, ale także w walce z nadużyciami dotyczącymi VAT.

PAP: Będzie się Pan musiał się zmierzyć z realizacją budżetu, który po raz pierwszy nie przewiduje deficytu. Będzie to trudne do osiągnięcia? Międzynarodowe instytucje finansowe, np. MFW i Bank Światowy obniżają prognozy wzrostu gospodarczego w 2020 r.

T.K.: Prognozy dla świata się obniżają. Problem ten był dyskutowany podczas jednego ze spotkań w Davos, w którym wzięli udział najważniejsi przedstawiciele krajów oraz międzynarodowych instytucji. Doszło do głosowania, które miało być odpowiedzią na pytanie czy w tym roku dojdzie do spowolnienia w światowej gospodarce, czy też wyniki będą lepsze niż prognozy MFW. Około 80 proc. uczestników opowiedziało się za lepszym wynikiem niż prognoza MFW, więc większość jest pozytywnie, optymistycznie nastawiona. Ja też tak uważam.

PAP: Brexit nie będzie zagrożeniem?

T.K. Wiemy, że brexit nastąpi 31 stycznia, nie ma odwrotu, zgodziła się na to brytyjska królowa. Myślę, że to w sumie pozytywna wiadomość, ponieważ w końcu przestaniemy zgadywać, co nas czeka, a to najgorsze dla biznesu. Teraz wszyscy wiedzą, co się stanie i zgodnie z tym możemy tworzyć nowe plany na nową rzeczywistość. Z uwagi na okres przejściowy, wpływ brexitu na światową gospodarkę w tym roku będzie niewielki.

PAP: Czy wykonaniu budżetu po stronie dochodowej będzie sprzyjać inflacja wyższa niż założone przez resort finansów 2,5 proc.?

T.K.: Powiedziałbym, że niestety – bo wyższa inflacja niekoniecznie jest pożądanym zjawiskiem – inflacja powyżej przyjętej w założeniach do budżetu, będzie dla niego dobra. Koszty przeważnie są stałe, nie są indeksowane do inflacji, a dochody mogą być większe. Wyższa inflacja to wyższe wynagrodzenia, większe wydatki, a tym samym większe wpływy z podatków dochodowych i VAT. To więc oczywiście w krótkim okresie działa na korzyść budżetu.

PAP: Czy widzi Pan jeszcze pole do uszczelnienia systemu podatkowego? Wydaje się, że w VAT wiele już nie można zrobić?

T.K. Lukę VAT można jeszcze zmniejszyć. Czy zawsze dostaje Pan paragon w restauracji? A przypadki remontów bez faktury? Mamy jeszcze dużo do zrobienia w VAT. A firma, która płaci VAT wykazuje zyski w CIT, oficjalnie zatrudnia ludzi, którzy płacą PIT. Mamy nad czym pracować zarówno w VAT, jak i podatkach dochodowych.

PAP: Niektórzy ekonomiści uważają, że zerowy deficyt w budżecie 2020 r. to efekt księgowy wynikający z przesunięcia wydatków budżetu do sektora finansów publicznych. W budżecie będziemy mieć zero, ale sektor finansów publicznych będzie miał deficyt wyższy niż wcześniej zakładano.

T.K.: Dla mnie ważniejszy jest deficyt sektora finansów publicznych, który ma wynieść 1,2 proc. PKB na koniec tego roku, wobec progu 3 proc. obowiązującego w UE. To jest najważniejsze. Oczywiście zbilansowany budżet centralny też jest ważny, gdyż jego wynik przekłada się chociażby na koszty obsługi długu publicznego.

autor: Marcin Musiał

>>> Czytaj też: Polska spada w rankingu Transparency International. "Kilka krajów podjęło działania podważające niezależność sądów"