"Zmieniła się sytuacja na świecie. Ameryka szuka sposobu powstrzymania Rosji, w tym - przez wzmocnienie swojej obecności na przestrzeni poradzieckiej" - napisał w artykule opublikowanym na portalu Naviny.by ekspert Alaksandr Kłaskouski.

"W relacjach Waszyngtonu z Mińskiem na pierwszy plan wysunął się interes geopolityczny", a Białoruś stara się to zręcznie wykorzystywać - zaznaczył.

Kłaskouski ocenił deklarację zaspokojenia potrzeb surowcowych Białorusi jako obietnicę obrony białoruskiej niepodległości. "Gość z Waszyngtonu obiecał 100 proc. ropy i wsparł niepodległość Białorusi (...) deklarując, że producenci z USA mogą dostarczyć Białorusi 100 proc. potrzebnej ropy po konkurencyjnych cenach. To ewidentny gest poparcia w chwili, gdy Łukaszenka toczy z Moskwą spór w sprawie ropy i gazu" - ocenił ekspert.

Szef amerykańskiej dyplomacji odwiedził Mińsk w sobotę. Była to pierwsza wizyta sekretarza stanu USA na Białorusi od 1994 r., gdy w kraju tym gościł prezydent Bill Clinton.

Reklama

W ocenie politologa Walera Karbalewicza "geopolityka została uznana za ważniejszą niż problemy praw człowieka". "Oświadczenie Pompeo dotyczące ropy oznacza, że USA są gotowe wejść z Rosją w rywalizację o Białoruś" – powiedział Karbalewicz w niedzielę w Radiu Swaboda.

"Wprawdzie(Pompeo) zastrzegł, że Waszyngton nie oczekuje od Mińska wyboru pomiędzy Wschodem a Zachodem, ale podkreślił zarazem, że Stany Zjednoczone wspierają niepodległość Białorusi w sensie praktycznym, proponując ropę i, być może, gaz" – wskazał politolog.

Eksperci na Białorusi nie mają złudzeń, że Amerykanie mogliby zaproponować Mińskowi jakąś szczególnie atrakcyjną cenę za surowiec. Jednak w kontekście sporu z Moskwą oświadczenie Pompeo traktują jako sygnał gotowości do wsparcia Mińska.

Według Kłaskouskiego nadszedł czas, by "zakopać topór wojenny" w relacjach dwustronnych. Zapowiedziane przez Pompeo przywrócenie amerykańskiego ambasadora w Mińsku będzie symbolicznym zamknięciem pewnego rozdziału w relacjach.

"Wzajemna wymiana obu państw ambasadorami zakończy wojnę dyplomatyczną (trwającą od) 2008 r." – wskazał Kłaskouski.

Od 2008 r. w stolicy Białorusi nie ma ambasadora USA, a w Waszyngtonie – ambasadora Białorusi. Doprowadzenie do odwołania ówczesnej ambasador i redukcji obsady placówki było odpowiedzią Białorusi na sankcje nałożone na Mińsk przez USA. We wrześniu ubiegłego roku, na fali normalizacji i intensyfikacji kontaktów dwustronnych, obie stolice ogłosiły, że podjęły decyzję o przywróceniu ambasadorów.

Analitycy odnotowali oświadczenie Pompeo o zaniepokojeniu sytuacją praw człowieka na Białorusi. Zwrócili również uwagę, że przy całym realizmie politycznym w podejściu do Mińska, Waszyngton nie zdecydował się na całkowite zniesienie sankcji.

"Jest jasne, że Łukaszenka nie stanie się nagle demokratą i prozachodnim politykiem. Jednak jest on zainteresowany rozwojem polityki wielowektorowej, gdyż jest to jeden z czynników ratowania jego władzy w sytuacji nacisku ze strony Moskwy" – ocenił komentator portalu Naviny.by.

Według eksperta białoruskie władze mogą pójść na pewne ustępstwa wewnątrz kraju, w tym - w dziedzinie praw człowieka, aby ułatwić przyciągnięcie na Białoruś amerykańskiego biznesu; jednak oczekiwania nie powinny być wygórowane.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)