Nasz rozmówca przekonuje, że zgromadziliśmy w Polsce nie tylko ogromny potencjał intelektualny w postaci dobrze wykształconych i doświadczonych ludzi, ale też dysponujemy już odpowiednim kapitałem, by inwestować w obszar innowacji i nowych technologii, który decyduje dziś o przewagach konkurencyjnych. – Mamy natomiast dwa inne problemy: pierwszym jest model dystrybuowania środków publicznych, w ramach którego trafiają one przede wszystkim do bezpiecznych branż. Drugim – niemal zupełny brak inwestycji prywatnych w startupy. Czyli nie jest tak, że firmy nie inwestują w startupy, bo nie mają na to pieniędzy – bo te pieniądze są po ponad 30 latach po transformacji – tylko one trafiają do innych sektorów – mówi Daniel Dereniowski.

Przypomina, że nie tak dawno trzeba było cofnąć aż 20 miliardów złotych z części pożyczkowej KPO, czyli „praktycznie darmowe pieniądze”, bo nie było na nie chętnych. W jego opinii w znacznej mierze wynika to z faktu, że mamy bardzo rozdrobniony biznes – dominują jednoosobowe działalności gospodarcze, a niewiele jest wystarczająco dużych firm z polskim kapitałem, które myślałyby prorozwojowo i tworzyły strategie na przyszłość. – Duże firmy, które są, inwestują i to często na kilku kontynentach. Czyli zachowują się tak samo, jak zagraniczne korporacje. Idealnym przykładem jest Asseco – opisuje szef HugeTECH. W jego opinii, również biurokracja nie jest tu realną przeszkodą, a raczej wymówką dla części firm.

Potrzeba zachęty dla inwestowania w startupy. Jak w Izraelu?

- Wydaje mi się, że nie ma takiej generalnie skutecznej zachęty dla przedsiębiorców, żeby inwestować. W Izraelu istnieje prawo, które pozwala 25 proc. podatku dochodowego należnemu państwu przeznaczyć na inwestycje w konkretne startupy i tworzone przez nie technologie. Ludzie mają wybór: albo oddadzą te pieniądze państwu, albo zainwestują. I wolą inwestować. To rozwiązanie stymuluje więc rozwój sektora statupów – podkreśla nasz rozmówca.

Zwraca uwagę na motywację podmiotów zajmujących się formalnie w Polsce tworzeniem i animowaniem ekosystemu statupów oraz akceleracją ich współpracy z biznesem. – My jesteśmy prywatną firmą, która obsługuje publiczne programy, ale też staramy się z własnych środków inwestować i budować ekosystem. Istotą naszego biznesu jest to, że musimy zrobić największą ilość najlepszych projektów, w których może kiedyś będziemy mogli mieć udziały. Będziemy mogli z nimi współpracować. To jest nasz zakład z rzeczywistością. Czyli – mówiąc najprościej – zależy nam na tym, aby tych statupów było jak najwięcej i aby zapewnić im możliwie najlepsze warunki rozwoju. To jest bardzo mocne biznesowe podejście. Ale ono nie jest typowe – opisuje Daniel Dereniowski.

Wyjaśnia, że aby w ogóle działać w tym niełatwym sektorze jego firma musiała przejść swoistą „ścieżkę zdrowia”, w tym szereg niezwykle drobiazgowych kontroli. Musi też bardzo dobrze liczyć każdą złotówkę i stale tworzyć nowe biznesy – bo oprócz tego, że prowadzi duże programy publiczne, ma szereg własnych spółek świadczących usługi i na nich zarabia. – Równocześnie widzimy instytucje, które są rozliczane z tego, żeby nie było problemów, a jakość startupów może być… różna – ocenia nasz rozmówca. Zaznacza przy tym, że po ostatnim spotkaniu akceleratorów z nowym prezesem Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości odniósł wrażenie, że „idzie ku dobremu”.

Startupy już! Nie ma czasu. Pociąg ruszył

- Prezes PARP zadał nam pytanie, co może zrobić PARP, żeby jej programy były lepiej dostosowane do wyzwań i aktualnych potrzeb Polski. Moja podstawowa rada byłaby taka, żebyśmy spróbowali wygenerować jak najwięcej takich firm, jak nasza, czyli prywatnych przedsiębiorstw mających interes w tym, żeby ekosystem startupów rozwijał się i rozrastał, a nie instytucji, których jedynym celem jest odbębnienie pewnego wskaźnika, czyli wydanie 500 milionów czy dwóch miliardów złotych i żeby w papierach wszystko się zgadzało. Musimy wciągać w ten ekosystem prywatny kapitał – podkreśla szef HugeTECH dodając, że „nie mamy zbyt wiele czasu, bo ten pociąg już ruszył”.

Gorąco zachęcamy do obejrzenia i wysłuchania całej rozmowy.