Choć ostatnie dane wskazują na to, że epidemia nowego koronawirusa w Chinach momentami słabnie, zaraza już odbiła swoje piętno na technologicznych gigantach z USA. Firmy takie jak Apple czy Microsoft wystosowały ostrzeżenia dla inwestorów inforumujące ich o możliwości niższych od oczekiwanych wyników finansowych.

To głównie efekt wstrzymania lub spowolnienia pracy fabryk w Chinach i krajach ościennych, gdzie większość z nich ma swoją produkcję.

W przypadku Microsoftu, zrewidowano np. prognozy wyników sprzedaży produkowanych w Chinach tabletów i laptopów. Prognozy te zostały opublikowane zaledwie kilka tygodni wcześniej.

Apple ma z kolei problemy m.in. z soczewkami do aparatów w iPhone'ach. Cytowany przez specjalistyczny portal The Verge analityk Ming-Chi Kuo z TF International Securities przewiduje, że problemy Apple'a mogą potrwać nawet do drugiego kwartału.

Reklama

Jak pisze we wtorek "New York Times", problem dotyczy niemal całej branży. Według analityków Goldman Sachs, na których powołuje się dziennik, 500 największych firm tworzących indeks S&P 500 może łącznie nie odnotować żadnego wzrostu zysków. Pierwotne prognozy banku wskazywały na wzrost w wysokości 6 proc.

Firmy technologiczne w tym gronie są wśród najbardziej poszkodowanych - we wtorek łączna wartość ich akcji spadła o 9,3 proc. w porównaniu do ubiegłego czwartku.

Mimo tych trudności, giganci widzą światełko w tunelu. Głównie z powodu zmniejszającego się tempa rozprzestrzeniania epidemii w Chinach. W poniedziałek chińskie władze ogłosiły, że poza prowincją Hubei, gdzie rozpoczęła się epidemia, w reszcie kraju zanotowano jedynie 11 nowych przypadków choroby Covid-19.

Pierwsze fabryki zaczęły wznawiać produkcję już w ubiegłym tygodniu, choć wciąż nie pracują one na pełnej mocy. A szef Apple, Tim Cook, oświadczył w wywiadzie dla telewizji Fox Business Network, że wydaje mu się, że Chiny radzą sobie z kontrolą epidemii. (PAP)