Jak wskazano, na obligacje skarbu państwa Polacy wydali w marcu prawie 2,4 mld złotych, co jest jednym z najlepszych wyników w historii. Analitycy HRE Investments wskazali, że obecnie w wyniku pandemii na rynku finansowym dochodzi do dużych przepływów kapitału. Wskazują, że w pierwszych dniach zawirowań, Polacy masowo wyciągali pieniądze z banków. Ogromne przeceny spowodowały też odpływ kapitału z giełdy i funduszy inwestycyjnych. Powołując się na szacunki portalu analizy.pl, zaznaczono, że z tych ostatnich wycofano o 20 mld zł więcej niż do nich wpłacono.

Jak pisze analityk Bartosz Turek, obecnie obligacje skarbowe są jednym z bezpieczniejszych form inwestowania, ze względu na to, że posiadają państwowe gwarancje oraz podlegają mechanizmowi, który pozwala uchronić kapitał przed inflacją. W uproszczeniu - jak wyjaśnia - polega on na tym, że oprocentowanie rośnie wraz z przyspieszającym wzrostem cen w sklepach i punktach usługowych. Zauważa, że to właśnie inflacja jest od miesięcy najważniejszym czynnikiem, który generuje rekordowy popyt na papiery skarbowe.

Jak wynika z raportu, w pierwszym kwartale tego roku, Polacy kupili czteroletnie obligacje indeksowane za ponad miliard złotych miesięcznie. "Zaletą tych papierów jest to, że po pierwszym roku oszczędzania z oprocentowaniem na poziomie 2,4 proc, można dzięki nim zarobić 1,25 pkt. proc. ponad inflację. Realnie papiery te chronią więc wtedy wartość nabywczą oszczędności póki inflacja nie przekroczy poziomu 5,33 proc." - napisano w analizie.

Z wyliczeń HRE Investments wynika, że w skrajnym przypadku - przy 5,33-proc. inflacji - oprocentowanie czteroletnich papierów wyniosłoby 6,58 proc. , a odliczając podatek (19 proc.) zostaje nam „na rękę” około 5,33 proc. czyli - jak dowodzą analitycy - siła nabywcza naszych oszczędności zostaje zachowana. "Jeśli więc inflacja jest niższa niż 5,33 proc., to na czteroletnich papierach realnie zarabiamy. Dopiero przy wyższym wzroście cen dóbr i usług realnie po uwzględnieniu podatku i inflacji tracimy na inwestycji w +czterolatki+" - pisze w analizie Turek.

Reklama

Zaznacza, że podobny mechanizm indeksowania inflacją, dzięki któremu obligacje dają zarobić więcej przy szybszym wzroście cen, działa w przypadku obligacji sześcio-, dziesięcio- i dwunastoletnich.

Z analizy HRE Investments wynika, że część zgromadzonego kapitału Polacy trzymają w przysłowiowej skarpecie, a także w bankach. Zauważa jednak, oprocentowanie depozytów spadło poniżej 1 proc. i nieuchronnie zmierza w okolice 0,5 proc. Wskazał, że wiele osób w ostatnich tygodniach – pomimo rekordowych cen - kupowało też złoto, którego w efekcie dziś na rynku brakuje, co dodatkowo podnosi koszt zakupu.

Wskazano, że oszczędności przyciąga też rynek mieszkaniowy, który daje szanse na osiąganie przychodów z wynajmu, a do tego także jest uznawany za bezpieczną przystań dla kapitału. (PAP)

autor: Ewa Wesołowska