"Co będzie z traktatem z Akwizgranu? Co będzie z przyjaźnią francusko-niemiecką?" - pytają autorzy listu, nawiązując do podpisanego w tym mieście na początku ubiegłego roku przez Merkel i prezydenta Emmanuela Macrona układu o współpracy i integracji obu państw.

W rozmowie z "FAZ" będący inicjatorem listu senator Claude Kern z centrowej liberalnej Unii Demokratów i Niezależnych (UDI) tłumaczył, że o ile w początkowym okresie pandemii ścisłe restrykcje były uzasadnione, to obecnie "nie ma z punktu widzenia polityki zdrowotnej żadnych powodów, by dwie trzecie przejść granicznych pozostawało nadal zamknięte".

Zaznaczył, że jest wstrząśnięty tym, z czym stykają się teraz Francuzi w graniczących z Alzacją Nadrenii-Palatynacie i Badenii-Wirtembergii. Według niego każdy samochód z francuskimi tablicami rejestracyjnymi uważa się tam za niepożądany.

Kern przytoczył historię pracującej po drugiej stronie Renu w Kehl księgowej ze Strasburga, która podczas przerwy obiadowej poszła coś kupić do piekarni. Gdy zorientowano się tam, jakiej jest narodowości, została potraktowana odmownie. Od zawezwanego do sklepu policjanta usłyszała, że Francuzom nie wolno dokonywać w Niemczech żadnych zakupów żywnościowych. Stróż porządku ukarał ją ponadto mandatem za wykroczenie, jakiego się miała dopuścić.

Reklama

Senator podkreślił, że tego rodzaju incydenty stały się dla francuskich pracowników transgranicznych codziennością. W efekcie nasila się u nich poczucie bycia "obywatelami Unii Europejskiej drugiej kategorii". (PAP)