Grupa Lotos (GL) ma możliwości i technologię produkcji paliw z biomasy. Choć taki produkt, w odróżnieniu od innych biopaliw, jest tak zaawansowany technologicznie, że jakościowo nie odbiega od paliw tradycyjnych (normatywnych), to jego wytwarzanie w Polsce wciąż nie jest możliwe. Na drodze do jego wprowadzenia na stacje benzynowe stanęły przepisy. Jest szansa, że zostaną one zmienione, choć prawdopodobnie najwcześniej za rok.
Według Bogdana Janickiego, dyrektora Biura Studiów Strategicznych GL, rafineria nie stosuje paliwa z biomasy, bo nakłady związane z jego produkcją przy obecnym stanie prawnym byłyby nieopłacalne. Przepisy nie przewidują bowiem ulg akcyzowych dla takich paliw ani możliwości zakwalifikowania biomasy do grona produktów, z których wykorzystania rafinerie mogą rozliczać Narodowy Cel Wskaźnikowy. Oznacza to, że nie mogą one dzięki biomasie spełnić ustawowego obowiązku wprowadzania na rynek odpowiedniej ilości biopaliw.
- Szkoda, bo takie paliwo ma specyfikację tradycyjnego oleju napędowego. Nawet w laboratorium trudno odróżnić je od diesla. Zasilane nim silniki pracują jak na normalnym paliwie - tłumaczy Bogdan Janicki.
Paliwo z biomasy jest ponadto bardziej ekologiczne niż ON i inne biopaliwa. Przy jego produkcji do oleju napędowego dodawany jest surowy olej rzepakowy. Nie ma więc, jak w przypadku produkcji estrów (biokomponent), agresywnych odpadów i gliceryny.
Reklama
Zmianę przepisów, które blokują wykorzystanie biomasy przy produkcji paliw silnikowych, GL postuluje już od ponad roku. Resort gospodarki zajął się już sprawą, choć będzie to wymagać zmiany ustawy biopaliwowej. Stworzenie możliwości wypełnienia NCW poprzez zastosowanie nowych technologii produkcji biopaliw ciekłych i objęcie tych paliw systemem ulg i zwolnień podatkowych zapisano już w projektowanej Polityce energetycznej Polski do 2030 r.