Według naszych rozmówców w radzie przeważy opinia, że perspektywy wzrostu gospodarczego są złe, a ryzyko z tym związane znacznie większe niż zagrożenie destabilizacją kursu złotego.
- RPP zdecyduje się na cięcie stóp ze względu na pogarszającą się kondycję gospodarki, tym bardziej że z opublikowanej pod koniec lutego projekcji inflacji wynika, że jest nawet ryzyko deflacji w perspektywie działania polityki pieniężnej - ocenia Marcin Mróz, główny ekonomista Fortis Bank.
- To, co nastąpiło w ostatnim miesiącu, czyli m.in. kolejny spadek produkcji, czy pogorszenie sytuacji na rynku pracy - wskazuje na potrzebę obniżania kosztu pieniądza - dodaje ekonomista.
Zwolennicy obniżek dostaną dziś zapewne kolejny mocny argument: dane GUS o sprzedaży detalicznej w lutym. Rynek spodziewa się spadku sprzedaży o 1-2 proc. w skali roku. To będzie dowód na to, że konsumpcja prywatna traci impet.
- Ryzyko recesji w Polsce z pewnością przemawia za obniżkami. Ale przeciwko nim cały czas utrzymujące się ryzyko osłabienia złotego - mówi Piotr Kalisz, ekonomista banku Citi Handlowy.
- Mamy dużą niepewność co do kształtowania się inflacji w kolejnych miesiącach. W danych za luty było widać, jak bardzo kurs walutowy przekłada się na wzrost cen - mówi Dariusz Winek, ekonomista BGŻ.
Eksperci zwracają uwagę, że na podstawie wypowiedzi członków RPP z ostatniego miesiąca widać jednak, że zwolenników twardego kursu w polityce monetarnej jest zbyt mało, by zablokować obniżkę.
- W radzie mamy trzy grupy. Pierwsza to grupa przeciwników obniżek, zaliczają się do niej Andrzej Wojtyna, Dariusz Filar i Halina Wasilewska-Trenkner. Druga grupa, mniej więcej tak samo liczna, to ci, którzy chcą ciąć stopy radykalnie i szybko. I trzecia to zwolennicy stopniowego łagodzenia polityki pieniężnej. Stąd prawdopodobieństwo cięcia o 25 pkt baz., bo jednak większość w RPP stanowią osoby, które chcą jakiejś obniżki - mówi Mateusz Szczurek.
Nasi rozmówcy zwracają uwagę na jeszcze jedno: rada być może zechce głębiej obciąć stopę depozytową, co miałoby zmusić banki do pożyczania sobie pieniędzy nawzajem, a nie lokowania ich w NBP.
- Niektórzy członkowie rady od kilku tygodni powtarzają, że to może być sposób na takie przeniesienie płynności, które stymulowałoby akcję kredytową - mówi Dariusz Winek.
- Nie można wykluczyć, że stopa depozytowa zostanie obniżona nawet do zera. Druga sprawa to obniżenie rezerwy obowiązkowej. Prawdopodobny jest ruch o 50 pkt baz., stopa rezerwy spadłaby wówczas do 3 proc. - dodaje Grzegorz Maliszewski z banku Millennium.
Rada mogłaby się zdecydować na asymetryczne cięcie stóp, bo dotychczasowe działania nie pozwoliły jej na razie osiągnąć podstawowego celu - skłonić banki do zwiększenia akcji kredytowej.
- Efektywność dotychczas stosowanych narzędzi jest niewielka, spadek stopy referencyjnej niewiele tu zmienia. Można mieć nadzieję, że jakiś dodatkowy impuls może okazać się bardziej skuteczny - mówi Grzegorz Maliszewski.
- To bardziej złożona układanka. Bank centralny stwarza możliwości, żeby poprawić płynność, ale z drugiej strony nie ma zachęt dla banków komercyjnych, żeby te dodatkowe środki przeznaczyć na kredyty. Trudno oczekiwać, żeby banki - w warunkach tak dużego spowolnienia gospodarczego - masowo udzielały kredytów. Teraz czas na działanie rządu, które usprawniłoby system gwarancji. Sam niższy koszt pieniądza nie spowoduje wyższej akcji kredytowej - dodaje ekonomista banku Millennium.