"Wydaje się, że doszliśmy do tego kursu w okolicach 4,9 za euro (w połowie lutego - PAP), gdzie sytuacja się wysyciła" - ocenił podczas spotkania emitentów giełdowych wicepremier.

Jego zdaniem, kursy walut są kluczem do obecnej sytuacji na światowym rynku. "To jest ten czynnik, który decyduje o relacjach między krajami" - zaznaczył.

Pawlak dodał, że słabszy złoty jest korzystny dla eksporterów, o ile nie zawarli niekorzystnych umów na opcje walutowe. Natomiast sytuacja staje się niekorzystna dla osób, które wzięły kredyty denominowane w walutach obcych. Dodał, że przy słabszym złotym korzystają też producenci krajowi, ponieważ ich produkty mają wówczas przewagę w stosunku do towarów importowanych.

Pawlak powiedział, że projekty poselskie dotyczące rozwiązania problemu opcji walutowych znajdują się w Sejmie.

Reklama

"Mam nadzieję, że na najbliższym posiedzeniu, a więc w przyszłym tygodniu prace się rozpoczną i liczę na to, że będą szybko przebiegały, bo ta ustawa jest potrzebna wielu przedsiębiorcom" - powiedział Pawlak.

W połowie marca projekty dotyczące opcji walutowych złożyły kluby PiS, PSL i Lewica. We wtorek szefowie koalicyjnych klubów PO i PSL Zbigniew Chlebowski i Stanisław Żelichowski poinformowali, że pracują nad wspólnym projektem ustawy dotyczącym opcji walutowych. Mieczysław Łuczak (PSL) powiedział PAP, że ludowcy będą chcieli, aby koalicyjny projekt był możliwie wiernym odzwierciedleniem tego PSL-owskiego, ale nie wykluczają ustępstw.

Wszystkie projekty ustaw dotyczą tzw. asymetrycznych umów na opcje walutowe, nierównomiernie rozkładających ryzyko związane ze zmianą kursu walut na strony umowy.

W poniedziałek wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld poinformował, że resorty gospodarki i finansów pracują nad jeszcze innym rozwiązaniem problemu opcji walutowych. Chodzi m.in. o zamianę opcji na kredyty.

"Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest porozumienie między przedsiębiorcami a bankami" - ocenił. Zaznaczył jednocześnie, że opcje są bardzo korzystnym instrumentem zarówno dla eksporterów jak i importerów pod warunkiem, że się ich "stosownie używa". Jednak wiele umów, na których obecnie tracą przedsiębiorcy, było "niedostosowanych do potrzeb eksporterów".