"Choć siła oddziaływania niektórych składowych jest nieco słabsza niż przed miesiącem, to zagrożenie wyższych cen jest w dalszym ciągu silne. Skutki słabszego złotego przyczyniły się do wzrostu cen importu, co przy stosunkowo wysokim popycie krajowym skłania producentów do podnoszenia cen. Wzrost presji inflacyjnej widoczny jest już w cenach producentów PPI, gdzie inflacja sięgnęła 5,4 proc. w skali roku" - napisano w komentarzu.

"Stabilizacja kursu złotego, która miała miejsce w ostatnim miesiącu na razie nie miała istotnego wpływu na podstawowe procesy gospodarcze w sferze realnej. Jeśli tendencja do wzrostu jego siły będzie się utrzymywać, to pierwsze efekty pojawią się najwcześniej za 2-3 miesiące" - dodano. Analitycy BIEC napisali, że droższy import ropy i droższe nośniki energii przyczyniły się do wzrostu cen usług transportowych.

"Droższy import ropy i gazu oraz wzrost cen energii przyczyniły się do gwałtownego wzrostu cen usług transportowych i magazynowych. W kolejnych miesiącach należy spodziewać się dalszego wzrostu cen usług transportowych i magazynowania" - napisano. Z badań BIEC wynika, że przedsiębiorcy mogą zacząć podnosić ceny, gdyż nie obawiają się załamania popytu.

"Zarówno sprzedaż detaliczna po wyeliminowaniu wpływu czynników sezonowych oraz inflacji, jak i tempo zaciągania kredytów przez gospodarstwa domowe świadczą o tym, że konsumenci na razie nie odczuwają negatywnych efektów światowego kryzysu i nie ograniczają swych planów zakupowych. Wzrost skłonności do podnoszenia cen wśród przedsiębiorstw produkcyjnych obserwujemy od grudnia ub. roku. Jak do tej pory nie jest ona zbyt silna, jednak w kolejnych miesiącach może ulec utrwaleniu" - napisano.

Reklama