– Polski rząd zapłaci w ciągu roku 0,26 proc. od kwoty, jaką Międzynarodowy Fundusz Walutowy udostępni mu w ramach elastycznej pożyczki (FCL) – mówi „Rz” osoba zbliżona do MFW. – Koszt ten będzie musiał ponieść niezależnie od tego, czy skorzysta z tych pieniędzy czy też nie.

Minister finansów Jacek Rostowski poprosił fundusz o 20,5 mld dolarów, tłumacząc, że to polisa na czas kryzysu. Dzień później wiceminister Ludwik Kotecki wyjaśnił, że z tych pieniędzy Polska może w ogóle nie skorzystać.

Po co więc płacić blisko 175 mln zł rocznie? Ekonomiści wymieniają co najmniej kilka powodów, dla których opłacało się nam występować o pożyczkę.

więcej w "Rzeczypospolitej"

Reklama