Towarzystwa ubezpieczeniowe przecierają oczy ze zdumienia. Mało popularne dotychczas ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej dla prezesów i członków władz spółek stało się niespodziewanie hitem rynkowym. Co miesiąc do firm ubezpieczeniowych trafiają setki zainteresowanych. Zawieranych jest dziesiątki nowych umów. Dlaczego? Kryzys i rosnąca groźba ewentualnych roszczeń akcjonariuszy za straty na opcjach walutowych bądź za błędy w zarządzaniu.

Liczba zawieranych przez nas polis z tego tytułu wzrosła w ostatnich miesiącach dwukrotnie – powiedział nam Paweł Krak, kierownik ds. rozwoju ubezpieczeń OC w Allianz Polska. "Wzrost zainteresowania tym ubezpieczeniem jest wyraźnie zauważalny" przyznaje Agnieszka Rosa z biura prasowego PZU.

Szczególnie w kolejce po nie ustawiają się przedstawiciele branż, które jak dotychczas najdotkliwiej odczuły kryzys: spółek budowlanych, deweloperów i sektora finansowego. "Zainteresowanie tzw. ubezpieczeniami D&O (directors & offices) przejawiają wszystkie firmy zarówno polskie, jak i zagraniczne, duże i małe.

Dla małych spółek cena tego ubezpieczenia może wynieść nawet 1 tys. zł i tutaj jest bardzo duże zainteresowanie„ twierdzi Robert Woźniak z AIG Polska, lidera w sprzedaży ubezpieczeń dla menedżerów. Jego zdaniem w przypadku większych spółek, gdzie składki są dużo wyższe, negocjacje trwają dłużej, ale zainteresowanie też jest większe. "Co miesiąc przybywa nam kilkunastu nowych klientów i mamy już kilkaset polis„ dodaje Woźniak.

Reklama

Skąd się wzięło zapotrzebowanie na ubezpieczenia dla top managementu? Tego typu polisy są dzieckiem poprzedniego wielkiego krachu – pojawiły się w USA w połowie lat 30. ubiegłego stulecia. Miały one uchronić ówczesnych prezesów przed roszczeniami ze strony akcjonariuszy bankrutujących firm.

Dziś, przy kolejnym kryzysie, ubezpieczenia D&O są już na Zachodzie standardem. Ale również w Polsce cieszą się one coraz większym wzięciem. " Często się do tej pory dziwiliśmy, że ten popularny w innych krajach produkt jest u nas tak mało popularny. Teraz w obliczu kryzysu okazuje się jednak bardzo przydatny„ mówi Paweł Krak.

Niemniej jednak nasz rynek D&O jest wciąż jeszcze bardzo wątły – roczne składki z tego tytułu to kilkadziesiąt milionów złotych (przy około 20 mld zł zebranych ogółem przez ubezpieczycieli majątkowych). Stosunkowo mało polis oznacza potencjalnie małą liczbę spraw.

Towarzystwa działające w krajach Europy Zachodniej i USA mogą mieć z tym większy problem. W raporcie Standard & Poor’s z końca ubiegłego roku podano, że od czerwca 2007 do czerwca 2008 r. było 217 spraw sądowych wobec menedżerów w porównaniu z 119 w poprzednich 12 miesiącach. Większa liczba roszczeń powoduje, że ceny ubezpieczeń rosną.

Według S&P stawki ubezpieczeniowe w tym sektorze wzrosły w ubiegłym roku o jedną czwartą. Ta tendencja już dociera do Polski. " Jeżeli pojawi się dużo roszczeń, ceny mogą dalej wzrastać„ mówi Paweł Krak, dodając jednak, że w Polsce nie ma jeszcze mowy o fali roszczeń, chociaż są pewne niepokojące sygnały. "Coraz częściej pojawiają się okoliczności, które mogą pozwami zaowocować„ twierdzi.

Adam Sofuł

Więcej w Dzienniku.pl