W poniedziałek ok. godz. 14 euro kosztowało ok. 4,58 złotego; w piątek o tej samej godzinie - ok. 4,49 zł. We wtorek ok. godz. 12 euro kosztowało ok. 4,58 zł. "Jestem przekonany, że głównym powodem spadku wartości złotego było znaczne zwiększenie awersji do ryzyka. Spadki wartości walut, jak meksykańskie peso czy złoty, to wynik obaw przed pandemią świńskiej grypy. Inwestorzy sprzedają aktywa, które wydają im się ryzykowne" - powiedział PAP analityk rynków finansowych Raiffeisen Marcin Grotek.

W opinii Grotka mniejszy wpływ na kurs naszej waluty miały poniedziałkowe doniesienia, że Polska w pierwszym półroczu br. nie wejdzie do mechanizmu ERM2. "Pomimo tego, że rząd uparcie twierdził, że wejdziemy, to jednak rynki, analitycy byli sceptyczni. Patrząc na wahania kursu złotego mało kto spodziewał się, że będzie to możliwe, dlatego też nie jest to obecnie czynnik decydujący o słabnięciu waluty" - wyjaśnił.

Zaznaczył też, że sytuacja na GPW będzie odzwierciedleniem tego, co stanie się na giełdach za oceanem. "Jeżeli giełdy na świecie spadają, to przeważnie inwestorzy nie kupują też polskich papierów wartościowych" - zaznaczył. Analityk rynku walutowego i obligacji City Handlowego Michał Karewicz powiedział PAP, że informacje o świńskiej grypie są powodem "dużej awersji do ryzyka na rynkach finansowych". "Widać to po walucie Meksyku, która szybko się osłabiła. Wpłynęło to też na złotego - w momencie niepewności na rynkach zyskują takie waluty, jak dolar, czy jen, a następuje odwrót od bardziej ryzykownych aktywów, do których nasza waluta między innymi jest zaliczana" - wyjaśnił.

Dodał, że na kurs waluty miała też wpływ - choć dużo mniejszy - poniedziałkowa zapowiedź wiceministra finansów Ludwika Koteckiego, że wejście do ERM2 może się opóźnić. "To jednak nie była zaskakująca informacja. Każdy inwestor patrzył na wskaźniki, niestabilność kursu naszej waluty od dłuższego okresu i wiedział, że wejście do ERM2 zostanie przesunięte w czasie" - wyjaśnił Karewicz.

Reklama

Dodał, że warto pamiętać o przystąpieniu w kwietniu Polski do tzw. Elastycznej Linii Kredytowej (Flexible Credit Line - FCL) z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która zwiększy rezerwy walutowe banku centralnego o blisko jedną trzecią, czyli ponad 20 mld dolarów. "Ograniczało to w znaczny sposób zagrożenie brakiem finansowania zewnętrznego dla Polski". Dodał, że po ogłoszeniu tej informacji, złoty się umacniał.

Analityk Open Finance Emil Szweda nie widzi z kolei powodów, dla których złoty miałby się umacniać w ciągu kolejnych tygodni względem innych walut. "Inwestorzy już wcześniej nie wykazali entuzjazmu, kiedy rząd zapewniał, że wejdziemy do ERM2 w pierwszej połowie roku. Rynek nie brał tego serio albo nie widział powodów do wzrostów złotego" - powiedział Szweda.

Dodał, że pewien wpływ na waluty miały informacje o świńskiej grypie i obawy z nią związane. Jak powiedział, inwestorzy obecnie wycofują się z rynków krajów wschodzących. "Najbardziej to widać w notowaniach dolara do euro. W sytuacji, w której dolar zyskuje, oznacza to zwykle kłopoty dla walut rynków wschodzących, w tym i dla złotego" - wyjaśnił. "Dla umocnienia złotego potrzebne są dwie rzeczy. Napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych, o których możemy obecnie zapomnieć, i poprawa bilansu płatniczego, która się powoli dokonuje. Ale myślę, że zbyt powoli, by umocnić złotego. Nie widzę (...) solidnego powodu, dla którego złoty miałby obecnie zacząć się umacniać" - powiedział.

Rząd Donalda Tuska planuje przyjąć europejską walutę w 2012 r. Moment wejścia do strefy euro poprzedza uczestnictwo w mechanizmie ERM2, gdy przez dwa lata dana waluta jest już związana z euro, a jej kurs może się wahać tylko o plus/minus 15 proc. od parytetu centralnego (wyznaczonego kursu euro).