Z drugiej strony, S&P 500 nie zdołał ostatecznie przebić się przez wcześniejszy szczyt. Co jeszcze ciekawsze stało się tak po tym, jak Rezerwa Federalna wlała w serca inwestorów trochę optymizmu dotyczącego kondycji gospodarki USA. To jednak zamiast wzmocnić wcześniejszy ruch w górę, osłabiło go.

Wytłumaczeniem mogła być reakcja rynku obligacji, gdzie rentowność długoterminowych papierów skoczyła mocno w górę. Takie zachowanie amerykańskiego parkietu trzeba odbierać jako kolejny element odwracania trwającej przez ostatnie tygodnie tendencji zwyżkowej. Jej dynamika gaśnie w oczach. To element bardzo przypominający wcześniejsze odbicia w bessie. Od połowy kwietnia giełda w USA praktycznie nic nie zyskała, a cały kwiecień zamyka w sumie na niewielkim plusie. Przeciwnie jest na naszym rynku, gdzie kończący się miesiąc był jednym z najlepszych w ostatnich latach. WIG poszedł w górę o ponad 17%. Stało się tak głównie dzięki bankom, które zyskały przeszło jedną czwartą. W efekcie nasza giełda zdołała odrobić praktycznie w całości ostatnią falę zniżkową, która trwała od początków stycznia do połowy lutego.

W takim kontekście pojawia się pytanie, co takiego w porównaniu z początkiem tego roku zmieniło się w perspektywach gospodarczych? Czy poprawiły się istotnie? Odpowiedzi na te pytania mają szanse pomóc w rozstrzygnięciu kwestii dalszych zwyżek. Dane makroekonomiczne, jak i wiadomości ze spółek dotyczące ich kondycji w pierwszych miesiącach tego roku nie są krzepiące. W styczniu i lutym mieliśmy dalszy wyraźny regres, w dwóch kolejnych miesiącach wyhamowanie tempa pogarszania się sytuacji. Część wskaźników makroekonomicznych nie wróciła jeszcze nawet do poziomów z początku tego roku. To wyraźnie pokazuje, w jak dużym stopniu obecna zwyżka jest na wyrost. Tego trzeba mieć świadomość decydując się teraz na kupno akcji.

Ostrożne zapatrywanie znajduje uzasadnienie też w tym, że stopniowo podkopywane są podstawy wzrostu, jakim była przede wszystkim wiara w to, ż banki mają najgorsze za sobą, jak również spadająca rentowność obligacji długoterminowych (zmniejszająca koszty obsługi zadłużenia hipotecznego oraz w pewnym stopniu rekompensująca malejącą atrakcyjność akcji w rezultacie rosnących współczynników wycen).

Reklama

Wykres dnia

Zachowanie Wiboru w ostatnich dniach może zaskakiwać. 3-miesięczna stawka podniosła się o 0,15 pkt proc. To tak, jakby banki zaczęły wierzyć w zakończenie procesu łagodzenia polityki monetarnej. Przerwa w cyklu obniżek stóp procentowych nie oznacza jednak definitywnego jego końca. RPP na pewno ma obawy przed inflacjogennym wpływem słabego złotego, ale realne stopy procentowe w naszym kraju na tle innych państw są wciąż dość wysokie, choć jednocześnie nigdy wcześniej nie były tak niskie. To ważny dylemat dla RPP, jak postępować w takiej sytuacji.

Rynek polskich akcji

Widać coraz wyraźniej, że dla indeksu WIG silną barierą będą okolice 30 tys. pkt. Jej przełamanie „z marszu” byłoby nie lada osiągnięciem, ale potrzeba byłoby do tego naprawdę silnego impulsu— albo w postaci dalszego wzrostu na świecie, albo dobrych wiadomości z naszej gospodarki i spółek. Na nic takiego się jednak nie zanosi. Dynamika ruchu zwyżkowego w Ameryce maleje, a wyniki naszych spółek i gospodarki nie pozwalają spoglądać w przyszłość bez obaw. Rezultaty pierwszych dużych spółek nie napawają optymizmem. Szczególnie martwi ogromny wzrost rezerw w bankach, które były motorem kwietniowych wzrostów. Na przykład w BRE podniosły się 10-krotnie w porównaniu z I kwartałem 2008 r. To pokazuje, w jakim stopniu pogarsza się kondycją firm i konsumentów, obsługujących zadłużenie. Widać w tym też problem walutowych instrumentach pochodnych.