W 2008 r. obroty z Polską sięgnęły 12 mld euro, ale z tego tylko niespełna miliard euro przypadł na nasz eksport do Chin. Reszta to import. - Stanowczo za mało – uznali uczestnicy piątkowego seminarium KIG o możliwościach współpracy obu partnerów.


Choć Polska jest, zdaniem radcy handlowego ambasady chińskiej w Warszawie Ma Changlin, pierwszym partnerem w naszym regionie Europy i 9. w całej Unii, to nie wykorzystuje w pełni możliwości, jakie stwarza zwłaszcza obecna sytuacja kryzysowa. – W I kwartale br. Chiny miały wzrost PKB na poziomie 6.1 proc., ale w całym 2009 r. chcemy dojść do 8 proc. Dlatego potrzebujemy, jak i wy inwestycji – dodał.

Jeśli chodzi o inwestycje chińskie w Polsce to sięgnęły już poziom 200 mln dolarów w 2008 r., a polskie w Chinach wyniosły tylko 128 mln euro. – Ale są to dane z 2006 r., gdyż późniejszych nie udało się uzyskać - narzekał.

- Chcemy z polskimi firmami współpracować, np. przy wykorzystania węgla w energetyce z użyciem najnowszych technologii, w branży IT czy chemicznej oraz przerobie żywności. Namawiam waszych przedsiębiorców do większej aktywności. Zapewniamy im możliwość skorzystania z pomocy kredytowej największego naszego banku - Bank of China - podkreślił.

Reklama

Przy okazji zaprezentowano chiński region Guilin w prowincji Guangxi w południowo-wschodniej części kraju, gdzie mieści się specjalna strefa ekonomiczna z parkiem przemysłowym Suqiao, otwartym zaledwie 3 lata temu.

Zajmuje obszar 70 km kw., ale obsługuje rynek aż 300 mln konsumentów. Miasto Guilin to nie tylko piękny ośrodek turystyczny, ale zagłębie naukowe, gdzie uczy się ponad 100 tys. studentów i działa kilkadziesiąt uczelni i instytutów naukowo-badawczych, które prowadzą kluczowe dla rozwoju Chin badania np. w dziedzinie optoelektroniki.

- Stawiamy na nowoczesne, nieszkodliwe dla środowiska technologie. W strefie działa już kilkadziesiąt dużych firm z Zachodu, jak Pilkington z Anglii, Ingersoll Rand i Pepsi-Cola z USA, NEC z Japonii czy BASF z Niemiec. Ale jest tylko jedna z Polski Plastmo, która uruchomi produkcję w tym roku – podaje szef strefy Jigang Tang.

Jego zdaniem działalność w strefie zapewnia inwestorom przewagi, wynikające z położenia nieco na uboczu od głównych ośrodków przemysłowych kraju ulokowanych w delcie rzeki Perłowej i delcie rzeki Jangcy. Są więc niższe koszty wynajmu budynków czy ziemi przemysłowej, korzystania z prądu, wody, a nawet pracy robotników. Znacznie taniej można też kupić mieszkanie.

- O ile w wielkim mieście średnia cena za 1 m kw. wynosi ok. 4 tys. juanów, to u nas już tylko 1000-1500 juanów. W sumie redukuje to koszty operacyjne prowadzenia firmy co najmniej o 20-30 proc. - dodaje.

Gorącym zwolennikiem szerokiej współpracy z chińskimi przedsiębiorcami jest europoseł i wiceprezes KIG Bogdan Golik. Na każdym kroku podkreśla wagę współpracy ekonomicznej z Chinami. - Zwłaszcza dla firm średniej wielkości, bo wszyscy wielcy już tam są - podkreśla.

– W tym celu przy poparciu Komisji Europejskiej stworzyliśmy swego rodzaju think tank złożony z grona specjalistów zainteresowanych Chinami. Jest to pierwsze takie przedsięwzięcie w skali nie tylko Polski, ale i Unii. Dwa tygodnie temu odbyła się konferencja z udziałem 120 ekspertów. Pamiętajmy, że co roku klasa średnia w Chinach powiększa się o 35-40 mln ludzi czyli tyle, ile wynosi ludność Polski – dodaje.