Początek maja nie wskazuje, aby inwestorzy zamierzali na razie postępować zgodnie z jedną z najpopularniejszych reguł giełdowych. Brzmi ona sell in may and go away i zaleca wyjście z rynku akcji w maju. Zgodnie z nią, od maja do października trwa okres słabszych notowań, a od listopada do kwietnia należy oczekiwać lepszych stóp zwrotu.
Statystyki z ostatnich kilku lat mogą potwierdzać słuszność tej zasady w przypadku indeksu WIG. W ciągu ponad 10 ostatnich lat WIG miał lepsze wyniki od listopada do kwietnia, a sześć miesięcy od maja do października było dla rynku znacznie słabsze. Jednak od początku maja WIG wzrósł o ok. 4 proc., a od minimum bessy z połowy lutego 2009 r., o ponad 40 proc. Około 40 proc. zyskał od tegorocznych minimów też WIG20.
– Ostatnie sesje wskazują na to, że inwestorzy nie chcą, aby w tym roku ta zasada znalazła odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jestem jednak zwolennikiem tezy, że jeszcze w maju dojdzie od korekty, a im dłużej trwają wzrosty, tym będzie boleśniejsza. Zniżka może zaprowadzić WIG20 do 1500–1600 punktów – mówi Mirosław Saj, analityk BM DnB Nord.
Dodaje, że inwestorzy przestaną w końcu ignorować złe informacje płynące z gospodarki i spółek, a po tak dużych wzrostach musi dojść do realizacji zysków.
Reklama
– Gracze zapomnieli o głównym trendzie. Nadal jesteśmy w bessie. Najbliższa korekta może potrwać co najmniej kilka tygodni, a nawet całe wakacje – dodaje analityk BM DnB Nord.
Wyraźne ostrzeżenie do inwestorów kieruje Artur Ratyński z KBC TFI. W najnowszym komentarzu tygodniowym wskazuje, że chcą zarobić za szybko i w najbliższym czasie powinni redukować akcje.
– Po prostu obecna zwyżka została zbudowana na oczekiwaniach, a to zbyt kruchy fundament. Zarówno dane makro, jak i wyniki amerykańskich spółek nie były zachwycające, a porównując je z tymi sprzed roku, to wręcz całkiem słabe – ocenia Artur Ratyński.
Ze względu na skalę oraz tempo wzrostów, jakie miały miejsce w ostatnich dwóch miesiącach, korekty spadkowej oczekują specjaliści z Millennium TFI.
– Ostudziłaby ona oczekiwania inwestorów, które wydają się zbyt optymistyczne, patrząc na bieżącą sytuację makroekonomiczną oraz jej perspektywy na najbliższe miesiące – oceniają zarządzający tego towarzystwa w podsumowaniu kwietnia na GPW.
Według Noble Funds TFI na warszawskim rynku w przypadku wielu spółek zwyżki kursów można uznać za nieuzasadnione lub przesadzone, a sygnałem do zakończenia silnej korekty wzrostowej będzie przebicie w dół przez WIG20 poziomu 1800 pkt.
– Między majem a lipcem na GPW można spodziewać się korekcyjnego spadku. Pretekstem do zniżek może być ujawnienie problemów z realizacją budżetu. To doprowadzi do zamieszania na rynku walutowym oraz obligacji i pociągnie za sobą rynek akcji w dół. Maksymalny poziom spadków to okolice 1500 punktów na WIG20. Inwestorzy teraz mogą skorzystać z okazji do sprzedaży akcji, a latem znów szukać okazji do zakupów – mówi Wojciech Białek, analityk CDM Pekao.
Dodaje, że w końcu roku na giełdzie powinno dojść do ponownego odreagowania, które wtedy lub na początku 2010 roku może wynieść WIG20 nawet w okolice 2400 pkt. To może być dobry moment do ponownego wyjścia z rynku akcji, a potem znów pogorszą się nastroje. Będzie to efekt m.in. wzrostu inflacji, która pociągnie za sobą podwyżkę stóp procentowych.