Abolicja podatkowa była sztandarowym punktem programu wyborczego Platformy. PO przekonywała, że dzięki niej do Polski wróci wiele osób, które boją się naszego fiskusa, bo nie płaciły w kraju podatków od pieniędzy zarobionych na wyjeździe.
Abolicja objęła lata 2002-07. Była potrzebna, bo umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, które przed wielu laty Polska zawarła m.in. z Wielką Brytanią, Austrią, Belgią, Danią, Finlandią, Holandią, Rosją czy USA, przewidywały (niektóre nadal przewidują), że Polacy po powrocie do kraju muszą tu zapłacić podatek od zagranicznych dochodów.
A że po przeliczeniu zagranicznych pensji na złote wychodziły z tego duże kwoty, znaczna część osób (PO szacowała, że nawet 95 proc.) ukrywała je przed fiskusem albo wstrzymywała się z powrotem do kraju. Dzięki abolicji mogły uzyskać podatkowe rozgrzeszenie. A ci, którzy podatek w Polsce zapłacili, mogli dostać jego zwrot. Żeby było sprawiedliwie.
Więcej w „Gazecie Wyborczej”.