W środę Komisja przyjęła raport o sytuacji polskich finansów publicznych, za ich zbyt wysoki deficyt - 3,9 proc. w 2008 r. przy dozwolonych 3 proc. Komisja odpowiedzialnością za deficyt obarcza nie tylko kryzys, ale i polskie władze. Raport to pierwszy krok do otwarcia procedury nadmiernego deficytu wobec Polski.

"Deficyt finansów publicznych Polski wyniósł 3,9 proc. PKB w 2008 roku, powyżej wartości referencyjnej 3 proc. Przekroczenie dopuszczalnego pułapu wynika głównie z faktu, że niedawne dobre czasy zostały tylko w pewnym stopniu wykorzystane do konsolidacji finansów publicznych i reform po stronie wydatków, zwłaszcza w dziedzinie społecznej" - głosi dokument KE.

"Z przykrością muszę się podpisać pod takim stwierdzeniem KE" - powiedział PAP Mordasewicz proszony o komentarz do raportu.

"Posłowie opozycji domagają się zwiększenia wydatków społecznych dla rozruszania gospodarki, czyli rzucenia pieniędzy na rynek. Nie możemy tego zrobić, gdy w latach 2006-2007-2008, czyli w okresie doskonałej koniunktury gospodarczej, budżet wydawał więcej, niż miał wpływów" - powiedział ekspert "Lewiatana".

Reklama

"Obniżenie składki na fundusz rentowy, którą popieraliśmy jako pracodawcy, bo doprowadziła do zmniejszenia kosztów pracy, spowodowała uszczerbek 18 mld zł. Ale jeśli zmniejsza się o taką kwotę wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, to trzeba też o taką kwotę zmniejszyć renty" - powiedział.

"Wydatki społeczne mamy duże, a pracuje stosunkowo mały odsetek - 56 proc. osób w wieku produkcyjnym" - zaznaczył. Takie działania, jak becikowe, które kosztuje ciężkie miliardy, to były działania +pod publiczkę+" - dodał.

"Komisja ma rację mówiąc, że czas dobrej koniunktury zmarnowaliśmy, jeśli chodzi o zrównoważenie wydatków publicznych" - ocenił Mordasewicz.

"Politycy kolejnych rządów nie mieli odwagi ograniczania nieracjonalnych wydatków społecznych. Większość naszych problemów budżetowych wynika z deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. To pierwsza koalicja, która ograniczyła możliwość przechodzenia na wcześniejsze emerytury" - podkreślił.

"Ten jeden krok jednak nie wystarczy - da w dłuższym okresie dobre rezultaty, ale nie jest dostateczny dla zrównoważenia wydatków" - ocenił.

KE zapowiada otwarcie procedury nadmiernego deficytu, ale jeszcze nie ujawnia, jaki termin wyznaczy Polsce na obniżenie deficytu do dopuszczonego w traktacie z Maastricht poziomu 3 proc.

Ze względów proceduralnych KE musi wcześniej otrzymać opinię Komitetu Ekonomiczno-Finansowego i dopiero wówczas - zapewne w ciągu kilku tygodni - przedstawi radzie ministrów finansów 27 krajów UE (Ekofin) oficjalną propozycję. Wtedy Rada zdecyduje kwalifikowaną większością głosów o przyjęciu tzw. rekomendacji.