Zaledwie jedna piąta z 203 tys. zamówionych autek przypadła na kosztujący tylko 2600 dolarów najtańszy model. Ponad połowa chętnych wybrała najbardziej wyposażony model, który jest droższy o 40 proc.

- Chcę, aby moje dzieci podróżowały komfortowo - mówi 51-letni Neelakandan Raveendran, który zamówił najdroższą wersje. Jako urzędnik bankowy zarabia 24 tys. rupii miesięcznie czyli 500 dolarów i podzieli koszt zakupu nowego auta z najstarszą córką.

Większa sprzedaż luksusowych Nano oznacza wyższą marżę dla Taty oraz zmniejsza szanse na wojnę cenową z głównym konkurentem na rynku tanich pojazdów - Maruti Suzuki India Ltd., twierdzą analitycy.

- Nie ma większego zapotrzebowania na najuboższe wersje – mówi Mahantesh Sabarad, analityk firmy Centrum Broking z Bombaju. . – W oparciu o to doświadczanie producenci samochodów mogą spokojnie podwyższyć ceny. Nie muszą już uczestniczyć w wyczerpującej wojnie na najtańszy samochód - dodaje.

Reklama

Koncerny Toyota Motor i Renault także planują sprzedaż tanich aut. Mogą teraz policzyć drożej za swe pojazdy nawet w Indiach, gdzie w ciągu ostatnich 8 lat zarobki pracujących podwoiły się. Wyższe ceny pozwolą też zarobić więcej w przeciwieństwie do Chin, gdzie różne zniżki zaszkodziły zarobkom chociaż zapewniły boom na rynku samochodów.