Rosja grozi Europie nowym gazowym kryzysem, jeśli UE nie pożyczy Ukrainie pieniędzy na import gazu z Rosji i - pisze „Gazeta Wyborcza”.

- Gazowego konfliktu na Ukrainie można jeszcze uniknąć, jeśli Europa i Rosja wspólnie zainwestują, by mu zapobiec. Czas nagli - z takim ultimatum w czwartek wieczorem wystąpił szef Gazpromu Aleksiej Miller. Roszczenia koncernu poparł premier Rosji Władimir Putin, który wczoraj zaproponował Brukseli utworzenie konsorcjum z udziałem europejskich instytucji finansowych, które pożyczy Ukrainie na import gazu z Rosji. - Jeśli nasza propozycja zostanie zaakceptowana i jeśli Europa będzie zainteresowana przyznaniem kredytów dla Ukrainy, to Rosja rozważy udział w takim konsorcjum - powiedział w rosyjskiej telewizji wicepremier Igor Sieczyn.

Kijów dotąd nie uzgodnił z Moskwą, jak zapłacić prawie 5 mld dol. za import gazu na zimowe rezerwy. To również coraz większy problem Gazpromu, którym w tym roku spodziewa się spadku wydobycia gazu aż o jedną piątą, do rekordowo niskiego poziomu w swojej historii. Do końca kwietnia prawie o połowę spadł też eksport gazu z Rosji - główne źródło dochodów koncernu. Bez zwiększenia importu na Ukrainę sytuacja Gazpromu się pogorszy.

Na prośbę Putina sprawą płatności Ukrainy za rosyjski gaz zajmie się szczyt UE 18 i 19 czerwca - zapowiedział wczoraj przewodniczący KE José Manuel Barroso. Wniosek ten poparł już premier Włoch Silvio Berlusconi, który chlubi się osobistą przyjaźnią Putina. Ryzyko nowego konfliktu 18 czerwca będzie też omawiać grupa koordynacyjna UE ds. gazu, na której posiedzenie komisarz ds. energii Andris Piebalgs zaprosił Rosję i Ukrainę.

Reklama

Czy Bruksela kupi w Rosji gaz dla Ukrainy? Wczoraj Barroso nie zostawił złudzeń, że w obecnym stanie budżetu UE przyznanie nowych funduszy dla Ukrainy byłoby "trudne, a faktycznie niemożliwe".

Pieniędzy od Zachodu na gaz dla Ukrainy Putin domagał się już w czasie konfliktu w 2006 r. Wtedy Rosja pierwszy raz w historii zakręciła kurek na rurach transportujących gaz na Zachód przez Ukrainę, aby wbrew wcześniejszym umowom zmusić Kijów do podwyżki zapłaty. Rosjanie zablokowali też dostawy gazu importowanego przez Ukrainę z Turkmenistanu i zmusili Kijów do uległości.

Teraz celem Rosjan jest prawdopodobnie wykolejenie planów integracji UE z Ukrainą. W marcu Bruksela i Kijów podpisały porozumienie o współpracy gazowej, które zakłada integrację ukraińskich rur z siecią europejskich gazociągów. Porozumienie przewiduje, że UE pomoże w modernizacji ukraińskich gazociągów, a w zamian Kijów wprowadzi europejskie przepisy o transporcie gazu. Wtedy europejskie firmy mogłyby kupować gaz od Gazpromu na granicy Rosji z Ukrainą i same martwić się już o jego tranzyt przez Ukrainę. Jednak Moskwa zażarcie krytykowała to porozumienie, bo nie miałaby wpływu na ukraińskie gazociągi. Dzięki umowie z UE o finansowaniu importu gazu dla Ukrainy Moskwa mogłaby odzyskać ten wpływ. A jeśli UE nie da pieniędzy, to Moskwa może zażądać, by Bruksela dała jej wolną rękę w działaniach wobec Kijowa - pisze „Gazeta Wyborcza”.