Początkową rozgrywkę podkreślał utrzymujący się na wysokim poziome obrót. Z czasem jednak aktywność malała, a przy jednoprocentowym spadku i tuż nad okrągłą barierą każdej z giełdowych stron skończyły się argumenty. Podobnie jak w środę największym ciężarem dla WIG20 były spółki surowcowe, a zwłaszcza przeceniany LOTOS.

Przy braku rozstrzygnięcia gracze czekali na dane makro. Pierwsze były słabsze od oczekiwań informacje z kraju. Przeciętne wynagrodzenie co prawda wzrosło o 3,8 proc. a to mniej niż oczekiwano. Gorzej też prezentuje się zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, które spadło w maju 1,7 proc. Mimo swojej jednoznacznej wymowy, że rynek pracy w kraju jest w trendzie spadkowym dla indeksów nie miało to najmniejszego znaczenia, ponieważ gracze czekali na informacje z amerykańskiego rynku pracy.

Te, ku zaskoczeniu większości, były zgodne z prognozami, a to już był powód do… wzrostów. Chociaż tygodniowa ilość nowych bezrobotnych w Stanach nadal utrzymuje się powyżej 600 tysięcy, to jej 4-tygodniowa średnia spadła do poziomu najniższego od lutego. Dodatkowo pierwszy raz od stycznia spadła liczba osób pobierających zasiłek w USA. Teraz jest ich „tylko” 6,6 miliona osób, czyli nadal najwięcej od listopada 2001 roku. Bez przesady można powiedzieć, że to nadal bardzo słabe dane, ale pokazują, że na rynku pracy pojawiają się pierwsze oznaki stabilizacji. Inwestorzy kierowali się logiką, że skoro teraz jest stabilizacja, to w przyszłości może być już tylko lepiej, i takie oczekiwania wywołały na rynkach redukcję spadków.

W końcówce nieoczekiwanie popyt otrzymał jeszcze dwa prezenty. Indeks Fed z Filadefii oraz indeks wskaźników wyprzedzających były lepsze od oczekiwań, ale nie wpłynęło to już na lepsze zamknięcie. WIG20 zyskał zaledwie 1 punkt i tym razem udało się popytowi odbić od 1900 pkt. Dziś wpłyną na to jedynie brak większej podaży spółek finansowych, ale jeżeli i na nich rozpocznie się realizacja zysków podobna do tej z sektora surowcowego to tymczasowa bariera pęknie jak zapałka. Jutro byki będą stały ponownie przed koniecznością walki o średnioterminowe sygnały. Na razie większe szanse mają na przegraną, ale na ich szczęście ewentualne niepowodzenie będzie można zrzucić na wygasanie kontraktów terminowych. Wtedy pozostanie już tylko mieć nadzieję, że poniedziałek będzie równie udany jak ten z początku miesiąca. W przeciwnym razie przecena będzie kontynuowana.

Reklama