Do gry wchodzą petrodolary
29 czerwca zarząd Porsche poinformował, że rząd Kataru zaproponował wykup udziałów w firmie, jak i chęć nabycia akcji Volkswagena. Arabowie zachowują się bardzo dyskretnie. Ale znawcy rynku twierdzą, że pilnie rozglądają się za inwestycjami w całej Europie.
– Arabowie są gotowi wykładać duże sumy, zapewniające długookresowe przychody ze zróżnicowanych źródeł. Chcą także posiąść wiedzę know-how, którą mogą z powodzeniem wykorzystać we własnej gospodarce do tworzenia nowych miejsc pracy - mówi Martin Boell, korespondent prasy niemieckiej w Dubaju.
Emir Kataru, szejk Hamad bin Khalifa Al-Thani, już od dawna obserwuje uważnie luksusowe marki aut, które są popularne w arabskim świecie. Dlatego Porsche i największy producent samochodów w Europie - Volkswagen - wzbudziły jego pożądanie.
Bogactwo procentuje
Pieniądze nie stanowią żadnego problemu dla emira. Podlegający mu fundusz państwowy typu souverein wealth fund Quatar Investment Authorioty (QIA) zainwestował już na całym świecie 60 mld dolarów. Eksperci twierdzą, że co roku ma do dyspozycji kolejne 20 mld dolarów.
- Kraj jest tak bogaty, że nie wie, gdzie wkładać pieniądze - twierdzi Boell. Kapitał płynie ze sprzedaży ropy i gazu. W ostatnich latach Katar ten stał się największym eksporterem gazu płynnego na świecie, który zapewnia sowite wpływy na konto wspomnianego funduszu.
QIA kieruje kuzyn emira, premier Hamad bin Jassim Jaber Al. Thnai. To on kontroluje negocjacje z Porsche i VW i zadecyduje co i za ile kupić. Sekunduje mu druga żona Musa, która jest ministrem oświaty, wielką fanką szybkich samochodów i wspiera inwestycje w Porsche/VW.
Eksperci jednak ostrzegają - Arabowie nie lubią rodzinnych sporów
W realizacji kontraktu mogą jednak przeszkodzić spory między rodzinami Piech i Porsche. Jak pisze tygodnik „Der Spiegel”, rodzina szejka Kataru nie zamierza tolerować sporów pomiędzy VW i Porsche. „Nie będą siedzieć przez trzy kolejne miesiące z założonymi rękami” - QIA zainwestuje tylko wówczas w obie firmy, jeżeli dojdą do porozumienia i uznają Katar za „równorzędnego partnera”.
Ale nawet jeśli umowa nie dojdzie do skutku, to pieniądze z Kataru mogą trafić do innych firm niemieckich. Takich nie brakuje, bo gospodarkę naszych sąsiadów zżera kryzys i każdy dolar się przyda. – Mają dużo pieniędzy i chcą je zainwestować, jeżeli tylko będzie możliwe w Niemczech – podkreśla proszący o anonimowość ekspert przemysłowy.
Arabowie – ostatnia deska ratunku dla Porsche
Porsche wpadło w tarapaty, bo na początku br. przejęło 50,8 porc. akcji koncernu VW. Właściciele myśleli o wykupie nawet 75 proc. akacji VW, ale w maju wycofali się z pomysłu i zaproponowali wejście do koncernu jako oddzielna marka. Niemniej dług Porsche wzrósł w ciągu pół roku 3-krotnie - do 9 mld euro i pora zacząć go spłacać. A z tym są kłopoty.
Bo zabrakło poparcia polityków
Producent sportowych aut nie cieszy się poparciem polityków, choć wielu z nich używa modelu Porsche 911. Rząd Badenii-Wuertembergii odmówił wsparcia Porsche kwotą 1,75 mld euro z funduszy publicznych. Wcześniej prośbę o pożyczkę odrzucił już kontrolowany przez państwo niemiecki bank KfW Group.
Co innego wesprzeć przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu popularnego Opla, z którym też nie wiadomo do końca co się stanie, a co innego luksusowe Porsche. Zwłaszcza, że jego właściciele - rodziny Piechów i Porsche - zajadle się kłócą.
Dlatego 2 lipca premier landu Badenii-Wuertembergii ( rodzimego landu Porsche) Guenther Oettinger zasugerował, żeby firma postarała się o „alternatywne” źródło finansowania.
Przewodzący zaś frakcji Wolnych Demokratów (FDP) w rządzie krajowym Hans-Urlich Ruelke wręcz uznał, że skoro nie ma pieniędzy, to powinna sprzedać spółkę Austrian Porsche Holding, które zajmuje się dystrybucją aut w Europie Środkowo-Wschodniej.