Pruski naraził się radzie na początku czerwca, kiedy zaproponował, żeby PKO BP przeznaczył prawie cały ubiegłoroczny zysk (prawie 3 mld zł) na dywidendę dla akcjonariuszy, a za kilka miesięcy wyemitował nowe akcje, które z nawiązką zasypałyby lukę w kapitałach.

Szedł w ten sposób na rękę ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu, który pilnie poszukiwał gotówki dla budżetu. Problem w tym, że pomysł nie spodobał się Ministerstwu Skarbu, do którego należy ponad 51 proc. akcji PKO BP i kontroluje radę nadzorczą.

Więcej w "Gazecie Wyborczej".