● Jak na gospodarkę w czasach kryzysu wpływają zamówienia publiczne?
– Bez dwóch zdań ratują branżę budowlaną. Pieniądze na budowę dróg liczone są w miliardach złotych i nawet pozostając na niewystarczającym poziomie dla potrzeb naszego systemu dróg, są ostatnią deską ratunku dla firm projektowych i wykonawczych. To jednak w większości przesunięte płatności z końca ubiegłego roku, gdy zablokowano wydatki na drogi, a później doszła jeszcze korekta budżetu, w której wyjęto 10 mld zł wprost z wydatków inwestycje drogowe. Niepokojące jest więc to, że ciągłość i płynność procesu inwestycyjnego zamarły.
● To wielkie zagrożenie dla drugiego półrocza. Na razie jednak środki zasilają rynek i firmy.
– To bezsporne, że w obecnej sytuacji pieniądze pochodzące z zamówień publicznych są praktycznie jedynym oparciem dla firm budowlanych i okołobranżowych. Proszę jednak zwrócić uwagę, że to jest nadal poziom niezadowalający. Na przykład w branży kolejowej dochodzi do sytuacji, w której firmy z gorszą ofertą nie decydują się na oprotestowanie wyników przetargów, licząc na współpracę z ich zwycięzcą. Tak było w przypadku modernizacji Lokalnego Centrum Sterowania Ciechanów wartego niemal 0,5 mld zł, gdy firma oferująca drugą cenę zamiast niepewnej w rozstrzygnięciu wojny o zwycięstwo w przetargu próbuje dogadać się z najtańszym oferentem i mieć chociaż w kieszeni podwykonawstwo. To pokazuje, że firmy bliskie są wykrwawienia.
Reklama
● Nie pomaga im niepewna sytuacja w PKP Polskich Liniach Kolejowych, które w 2009 roku miały pobić inwestycyjny rekord sprzed roku i wydać na nowe tory 3,8 mld zł.
– Wystarczy powiedzieć, że do maja zaległości przewoźników z tytułu użytkowania infrastruktury kolejowej urosły do 500 mln zł. To oznacza, że spółce zaczyna brakować pieniędzy na prowadzenie inwestycji. To stawia pod znakiem zapytania realizację tegorocznego budżetu.