W opinii wiceprzewodniczącego NSZZ "Solidarność" PKN Orlen Waldemara Cywińskiego, wprowadzenie programu jest związane z planami znaczącej redukcji zatrudnienia w spółce.

"Gdy pracodawca będzie chciał uruchomić procesy restrukturyzacyjne, stanie się to już w innych realiach, gdy część pracowników odejdzie sama" - powiedział PAP Cywiński. Podkreślił zarazem, że w przypadku, gdyby restrukturyzacja zatrudnienia ruszyła z przyszłym roku, związek "będzie negocjował warunki bezpieczeństwa dla pracowników", którzy mogliby zostać objęci zwolnieniami.

Cywiński zaznaczył, iż niepokój wśród pracowników wzbudziły rozmowy, które przełożeni prowadzili z podwładnymi, prezentującymi możliwość skorzystania z programu dobrowolnych odejść. "To co najbardziej nam się nie podobało, a co znamy z bezpośredniej relacji ludzi, to sformułowania, których używano: bierz pieniądze, bo twoje stanowisko zlikwidujemy i nie dostaniesz nic" - dodał Cywiński.

W jego ocenie, reakcja związku, który wysłał w tej sprawie list do prezesa PKN Orlen Jacka Krawca z prośbą o wyjaśnienia, uspokoiła klimat. "Kierownicy, przedstawiając ofertę pracodawcy, są już zdecydowanie bardziej ostrożni w używaniu argumentów" - dodał Cywiński.

Reklama

Rzecznik prasowy PKN Orlen Dawid Piekarz podkreślił w rozmowie z PAP, iż kilka miesięcy temu płocki koncern informował o koniecznej optymalizacji zatrudnienia. "Jasno i wyraźnie powiedzieliśmy, że niestety mamy przerost zatrudnienia" - uściślił Piekarz.

Dodał jednocześnie, że Program Dobrowolnych Odejść Emerytalnych i Kompensacyjnych "ma jedno absolutnie nie do obejścia zabezpieczenie - jak pracownik nie chce, to nic i nikt nie jest go w stanie zmusić" do skorzystania z takiej możliwości.

"Zależy więc nam na tym, żeby pracownicy wiedzieli, między czym a czym wybierają. Jeżeli jest sytuacja, w której przełożony uważa, że w perspektywie stanowisko pracy któregoś z pracowników będzie niepotrzebne, to powinien takiemu pracownikowi zwrócić na to uwagę, że może skorzystać (z programu dobrowolnych odejść - PAP); jeżeli teraz nie skorzysta, a jest to wola pracownika, bierze na siebie pewne ryzyko, że być może za jakiś czas będzie musiał odejść na warunkach gorszych" - wyjaśnił Piekarz.

Zaznaczył, iż sytuacja ta dotyczy przypadków, w których "kierownik wie, że ma za dużo ludzi w stosunku do tego, ilu realnie potrzebuje". "Przełożony powinien o tym swoim pracownikom jasno powiedzieć, po to żeby oni mogli podjąć świadomą decyzję w trudnej i ważnej życiowo dla siebie sprawie" - dodał rzecznik.

Z danych na koniec 2008 r. wynika, iż w PKN Orlen pracuje ponad 4,7 tys. osób, a w całej grupie kapitałowej (uwzględniając czeski Unipetrol i litewską rafinerię Możejki) - ponad 22,9 tys. osób. W zaktualizowanej strategii płockiego koncernu przyjęto, iż w perspektywie 3 do 5 lat wielkość zatrudnienia może zostać zmniejszona do 19 proc.

W wydanym 30 czerwca zarządzeniu o wprowadzeniu regulaminu Programu Dobrowolnych Odejść Emerytalnych i Kompensacyjnych w PKN Orlen zapisano, że pracownikom, którzy zdecydują się skorzystać z tego rozwiązania, przysługuje odprawa.

W przypadku odpraw kompensacyjnych, czyli dla pracowników płockiego koncernu, którzy nabędą uprawnienia do świadczeń przedemerytalnych dopiero 31 grudnia 2049 r., określono, że po przepracowaniu 20 lat może to być maksymalnie 90 tys. zł, 15 lat - 67 tys. zł, 10 lat - 45 tys. zł, a 3 lat - 22 tys. zł.

Pierwszy termin składania wniosków przez pracowników, którzy chcieliby skorzystać z programu dobrowolnych odejść, mija we wtorek, 28 lipca. Drugi termin mija po upływie kolejnych 28 dni, ale wtedy wysokość odpraw jest mniejsza - od 18 do 4 tys. zł, w zależności do stażu pracy.