Główną przyczyną słabości naszego rynku była TP SA. Po porannym podaniu wyników, które w niektórych segmentach okazały się nieznacznie gorsze od prognoz (choć spółka miała zysk większy niż się spodziewano), podaż wyraźnie skoncentrowała się na jej akcjach, które zakończyły dzień ponad 5 proc. stratą.



Dziś zakończyło się posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, która zgodnie z rynkowymi oczekiwaniami pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym poziome. Taka decyzja była oczywista, ponieważ ostatnie dane o krajowej produkcji i sprzedaży oraz znaczna nadpłynność sektora bankowego sugerują, że sytuacja nie jest najlepsza, ale przynajmniej już się nie pogarsza, co pozwala Radzie na wyczekiwanie.



Reklama

Na rynki mogły jeszcze wpłynąć dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku w USA, ale te były niejednoznaczne. W ciągu miesiąca ogólny spadek zamówień sięgnął aż 2,5 proc., ale licząc bez środków transportu, a więc bez mającego gigantyczne kłopoty sektora motoryzacji i lotnictwa, nastąpił wzrost o 1,1 proc. Teoretycznie ważniejszy jest raport wykluczający transport i zanotowany tam największy od 4 miesięcy wzrost, ale trzeba zauważyć, że po wyłączeniu zamówień na obronność dane nadal pokazywałyby spadek o 0,7 proc. Stąd też rynki nie były do końca przekonane, że dane są dobre i dlatego po małym zamieszaniu wróciły do poziomu sprzed informacji.



WIG20 pozostawał na poziomie neutralnym i czekał na kolejne impulsy, ale już do końca sesji nic się nie zmieniło i ostatecznie byki odniosły minimalny sukces kończąc tuż poniżej strefy niedawnego oporu, a więc czerwcowych minimów. Nadal nie daje to jasnych wskazówek odnośnie przyszłości, zwłaszcza że obrót ponownie nie zachwycił, co sugeruje, że żadna ze stron nie chce wychodzić przed szereg i wstrzymuje się z decyzją do czasu potwierdzenia dobrych nastrojów na zachodnich rynkach.