"Inwestor katarski nie wpłacił zapowiadanych pieniędzy za polskie stocznie - to nie jest dobra informacja. W dniu dzisiejszym otrzymałem od ambasadora Kataru list od rządowej agencji inwestycyjnej, w którym napisano, że rozpoczęto już postępowanie, które może zakończyć się przejęciem tego projektu" - powiedział podczas konferencji prasowej minister skarbu Aleksander Grad.

Szef resortu skarbu zapewnił, że "jeśli wszystkie sprawy pójdą w dobrą stronę", to transakcja może zostać sfinalizowana do 31 sierpnia.

"Jeżeli z jakichś powodów nie uda się tego sfinalizować do końca sierpnia - bo tutaj jesteśmy limitowani terminem wyznaczonym przez Komisję Europejską (KE) - to wtedy zalecą zarządcy kompensacji, czyli Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), aby wszczęła postępowanie w stosunku do dotychczasowego inwestora, które będzie polegało na tym, aby oczekiwać i żądać odszkodowań czy przepadku wadium" - wyjaśnił Grad.

W przypadku nie zrealizowaniu tej transakcji ARP została także zobowiązana do przygotowania wniosku do KE o zgodę na ponowne rozpoczęcie procedury sprzedaży majątku stoczni.

Reklama

Fundusz wart 65 mld dolarów

QIA, która ma siedzibę w Doha stolicy Kataru, inwestuje głównie na rynkach międzynarodowych w różne przedsięwzięcia finansowe, produkcyjne oraz nieruchomości. Nie kryje, że celem jest zysk. Środki lokuje nie tylko w Europie czy Ameryce, ale i Azji.

Spektakularnym krokiem było chociażby wyłożenie w sierpniu ponad 3 mld euro na przejęcie 10 proc. udziałów w fabryce samochodów sportowych Porsche, z opcją zakupu kilkunastu procent akcji koncernu Volksagena w przyszłości.

W lipcu fundusz z Kataru zamienił (przekonwertował) obligacje brytyjskiego banku Barclays Bank warte co najmniej 1,5 mld funtów na akcje. Dziś ma tam już 7,38 proc udziałów, gdy inna spółka katarska Challeneger, należąca do szejka Hamada Bin Jassima Jabr Al-Thani i zarazem prezesa Qatar Holding, kolejne 2,84 proc. Wywołało to protesty innych udziałowców brytyjskiego banku, którzy uznali, że zarząd banku zignorował ich. Ale Anglicy wiedzą co robią, bo Katarczycy mają na swoje operacje nieprzebrane środki, gdy inni muszą szukać ich w bankach.

Kierunek Azja

Jeszcze w tym roku QIA ma zamiar poprzez swoje spółki zależne zainwestować ponad 1 mld dolarów w Indonezji. Wspomniana już firma Quatar Holdings wyłoży pieniądze na rozbudowę indonezyjskiej energetyki (w tym elektrowni) i infrastruktury (drogi, mosty), zapewnia jej prezes zarządzający Ahmad al-Sayed.

Ale na tym nie koniec. Jak podaje Agencja Bloomberga QIA ma zamiar w tym roku zainwestować aż 40 proc. środków przeznaczonych na nieruchomości właśnie w Azji. „Już od 2,5 roku wykupuje tam różne nieruchomości, aby zdywersyfikować portfel posiadania”, podkreślają Amerykanie.

W tym celu QIA np. przejęła 27 proc. udziałów w wietnamskim funduszu nieruchomości Dragon Capital, które będzie inwestował w budynki biurowe i apartamentowce w stolicy Ho Chi Min City (dawny Sajgon).

Rządzą w kraju

Ale okazuje się, że QIA ma wiele do powiedzenia we własnym kraju. Niezadowolona z działania starej giełdy w czerwcu uruchomiła nową, własną - Qatar Exchange - do spółki z amerykańską NYSE Euronext (25 proc. akcji).

Nowa giełda zajmuje się głównie obsługą derywatów oraz obrotem produktami i już rozmawia z lokalnym partnerami, aby otworzyć filie w innych krajach nad Zatoką Perską. Ma konkurować z podobnym przedsięwzięciem, tylko że z Nasdaq w Dubaju.
- Chcemy być naturalnym hubem do zawierania transakcji w krajach Zatoki i nie konkurować, ale raczej współpracować – zaprzecza dyrektor wykonawczy QIA Hussein al-Abdullah. Dodaje, że do współpracy wciągnie też lokalne banki.

Liczą na petrodolary

Jak wylicza Bill Miracky, ekspert firmy doradczej Monitor Group i Fondazione Eni Enrico Mattei, która śledzi poczynania funduszy państwowych w zasobnych w ropę i gaz krajach na świecie, tylko w I kwartale br. zainwestowały one 6,8 mld dolarów. – Mogłoby być więcej, ale ceny ropy i gazu spadły - podkreśla.

Zgadza się z nim ekonomista Deutsche Bank Stefan Kern, który twierdzi, że choć fundusze są ostrożne z inwestycjami, to należy spodziewać się wzrostu ich zaangażowania w miarę poprawy koniunktury na świecie.

- Na pewno obecnie zastrzeżenia różnej natury, w tym polityczne, w USA czy krajach Unii Europejskiej będą słabsze, gdyż dopływ świeżego kapitału jest bardzo potrzebny w większości działów ich gospodarek. Takimi środkami dysponują zaś głównie państwa arabskie - dodaje.

Inny fundusz nie spełnił nadziei

Rząd został zmuszony do poszukiwania nowego inwestora, ponieważ katarski fundusz inwestycyjny Stichting Particulier Fonds Greenrights, który w maju złożył najwyższą ofertę na część majątku upadłych Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińska Nowa, nie przelał w wyznaczonym terminie, tj. do północy w poniedziałek, 17 sierpnia, zapłaty za wynegocjowany w maju majątek.

"Mieliśmy i mamy kontakt z dotychczasowym inwestorem, ale trudno powiedzieć, dlaczego zrezygnował z transakcji. Jak rozumiem, nie uzyskał on w pełni akceptacji od instytucji finansowych, które miały ten projekt finansować, ale powinien to oficjalnie potwierdzić sam inwestor" - powiedział Grad.

W maju katarski fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights złożył najwyższą ofertę na część majątku dwóch upadłych stoczni w przetargu, który został zorganizowany dzięki zgodzie Komisji Europejskiej na przedłużenie stosowania odpowiednich przepisów prawnych (zgoda ta wygasa z końcem sierpnia). W czerwcu inwestor uzyskał gwarancje Qatar Islamic Bank. Do 17 sierpnia miał wpłacić ok. 287 mln zł za majątek stoczni gdyńskiej i ok. 94 mln zł za majątek stoczni szczecińskiej.

W lipcu premier Donald Tusk zapowiadał, że jeśli inwestor nie wpłaci środków w terminie, minister skarbu Aleksander Grad pożegna się ze stanowiskiem. Jednakże w sierpniu Tusk przyznał, że jest "bliski pewności", iż zapłata za majątek stoczni zostanie uiszczona na czas.

Na zakończenie konferencji prasowej Aleksander Grad powiedział, każdy "za określone czyny ponosi odpowiedzialność", a on sam jest do dyspozycji premiera Donalda Tuska każdego dnia, ale "to premier będzie oceniał poszczególnych ministrów i podejmował ostateczne decyzje".