W piątek GUS podał, że PKB wzrósł w drugim kwartale tego roku o 1,1 proc. wobec analogicznego okresu ub.r. Spadły zaś inwestycje o 2,9 proc. i popyt krajowy o 2 proc.

Gomułka ocenił, że piątkowe dane GUS są zbieżne z oczekiwaniami ekonomistów. "W dalszym ciągu mamy bardzo duży dodatni wpływ eksportu netto na sytuację gospodarczą kraju; jest on silniejszy niż w pierwszym kwartale tego roku, co nie jest zaskoczeniem. Niespodzianką natomiast jest większy spadek popytu krajowego niż w pierwszym kwartale" - wyjaśnił.

"Inwestycje w środki trwałe (m.in. w maszyny i urządzenia - PAP) spadły w skali umiarkowanej. Również dobrą wiadomością jest to, że spożycie indywidualne wzrosło pomimo tego, że nie rosną już realne dochody" - podkreślił. Według GUS, spożycie indywidualne (wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych - PAP) wzrosło w drugim kwartale o 1,9 proc. rok do roku.

Zdaniem Gomułki piątkowe dane GUS wskazują, że w następnych kwartałach należy oczekiwać dalszego spadku poziomu inwestycji oraz tempa wzrostu spożycia indywidualnego. Ekspert zwrócił uwagę na niewielki wzrost spożycia indywidualnego. "Jednak w sytuacji, kiedy realne płace już nie rosną, a zatrudnienie maleje istnieje możliwość, że w następnych kwartałach ten wzrost będzie jeszcze mniejszy" - ocenił.

Reklama

Ekonomista BCC podkreślił, że wzrost PKB o 1,1 proc. jest spowodowany bardzo dobrym wynikiem w eksporcie netto, który jest związany z głębokim załamaniem importu. Przypomniał, że od kwietnia do czerwca br. udział eksportu netto we wzroście PKB wyniósł 3,1 pkt proc.

"Na wynik PKB składa się spadek popytu krajowego o 2 proc. i silny wzrost eksportu netto. Gdyby w następnych kwartałach efekt eksportu netto w relacji do PKB był mniejszy to wzrost gospodarczy będzie zagrożony" - powiedział.

Gomułka nie oczekuje w następnych kwartałach silniejszego ożywienia gospodarczego od tego w drugim kwartale. "W sytuacji pogorszenia się popytu krajowego wzrost PKB w najbliższym czasie w okolicy 1 proc. byłby sukcesem" - podkreślił.

"W pierwszym kwartale mieliśmy spadek popytu krajowego o 1 proc., a w drugim o 2 proc. Widać, że zagrożeniem dla wzrostu PKB i dla wychodzenia gospodarki z kryzysu w Polsce jest popyt krajowy" - dodał.

GUS podał też, że 479 zakładów pracy zadeklarowało na koniec lipca 2009 r. zwolnienie w najbliższym czasie 30,5 tys. pracowników, w tym z sektora publicznego 5,4 tys. osób. "Te dane potwierdzają oczekiwania, że wzrost bezrobocia w tym roku wyniesie ok. 2 pkt proc. Należałoby oczekiwać podobnego wzrostu bezrobocia w przyszłym roku" - podkreślił.