Podczas pozostałych notowań działo się niewiele, wyraźnie widoczna była atmosfera niepewności. Podobnie jest dziś. Korzystny wynik wczorajszej sesji w USA pozwolił na wysokie otwarcie, ale kupujący mają trudności z utrzymaniem indeksów na wysokich poziomach. Charakterystyczne jest zachowanie wskaźnika Akumulacja/Dystrybucja, informującego czy zmianom cen towarzyszą zwiększone ruchy akumulacyjne czy dystrybucyjne. Od połowy minionego tygodnia, kiedy mieliśmy silną przecenę, wskaźnik idzie w dół. Taka sytuacja potwierdza słabość zwyżek z ostatnich dni. Takie dywergencje powstają dość rzadko i są traktowane jako silny sygnał zapowiadający odwrócenie trendu.

Dziś uwagę zwraca przecena złotego. Kurs CHF/PLN dociera do 2,755, czyli górnej granicy , jaka trwa już od ponad miesiąca. Długi czas jej tworzenia pozwala zakładać, że po wybiciu z niej w którąś ze stron będziemy świadkami zdecydowanego ruchu. Bardziej prawdopodobne wydaje się wyjście górą i rozpoczęcie korekty kilkumiesięcznej aprecjacji naszej waluty. Celem dla franka szwajcarskiego byłoby wtedy przynajmniej 2,83 zł, a jeśli ten poziom nie zatrzymałby ruchu w górę, to zobaczylibyśmy nawet ceny powyżej 3 zł.

Zachowanie naszej waluty ma w obecnych warunkach bardzo istotne znaczenie. Można zakładać, że karty na warszawskim parkiecie w dużym stopniu rozdają zagraniczni inwestorzy. Mają oni również duży wpływ na to, co dzieje się na rynku obligacji. Dlatego spadek złotego trzeba byłoby odczytywać jako wycofywanie się ich z polskiego rynku. To musiałoby oddziaływać na kondycję giełdy, czy obligacji. Tym bardziej, że widoczne są obawy przed tym, iż przyszłoroczne potrzeby pożyczkowe budżetu będą negatywnie wpływać na kondycję papierów skarbowych. Już dziś wyceny akcji bazujące na bieżących wynikach finansowych spółek są na tle dochodowości długoterminowych obligacji bardzo mało atrakcyjne.

Sytuacja naszego parkietu jest dość prosta. Póki WIG nie spadnie poniżej ostatniego dołka ma szanse piąć się w górę. Jednocześnie pojawienie się kolejnego większego spadku w krótkim czasie jeszcze bardziej zwiększałoby ryzyko odwrócenia trendu. W skali globalnej znów znaczenia nabiera zachowanie dolara i związanego z tym rynku surowców. Deprecjacja amerykańskiej waluty z ostatnich dni wspomagała ceny towarów i w konsekwencji emerging markets.

Reklama

WYKRES DNIA

Presja na dolara stoi w sprzeczności z doniesieniami dotyczącymi bilansu handlowego, który w ostatnich miesiącach znacząco poprawiał się. Dziś poznamy dane za lipiec. Analitycy spodziewają się utrzymania deficytu na podobnym poziomie, jak miesiąc wcześniej, czyli ok. 27 mld USD. Spojrzenie na kondycję dolara przez pryzmat deficytu handlowego USA pokazuje, w jak dużym stopniu szkodzi jej deficyt budżetowy. Jednocześnie wiadomo, że poprawa w zakresie wymiany handlowej następuje w dużym stopniu dzięki spadkowi cen ropy naftowej, która stanowi ważną część amerykańskiego importu. Bilans wymiany handlowej ma duży wpływ na wielkość PKB.

Notowania ropy naftowej

Przez ostatnie 4 miesiące notowania ropy naftowej nie są w stanie znaleźć bardziej jednoznacznego kierunku. W Londynie krążą wokół 70 USD za baryłkę ropy Brent. Sierpniowe przełamanie poprzedniego szczytu i późniejszy szybki powrót poniżej niego nie zrobiły dobrego wrażenia. Skłaniają do traktowania zwyżki z ostatnich dni jako ruchu powrotnego w tym kierunku. Dlatego wydaje się, że ryzyko dalszego spadku cen ropy naftowej jest większe niż szansa na jej zwyżki.

Od wiosny do wakacji ropa naftowa odrobiła mniej więcej 1/3 zniżki. Notowania dotarły do 38,2-proc. zniesienia tamtej przeceny. Ta bariera stanowi silny opór, który właśnie daje znać o sobie przez ostatnie miesiące. Widać, że w okresie przejściowym, gdzie inwestorzy czekają na potwierdzenie ze strony czynników fundamentalnych zasadności zwyżki cen ropy.

ikona lupy />
Bilans handlowy USA / Inne