W georgiańskim domu, kilka minut spaceru od siedziby brytyjskiego parlamentu, bankierzy, prawnicy i ekonomisci zorganizowali kolejne nieformalne spotkanie, aby pospiskować przeciwko nowym fuiansowym regulacjom Unii Europejskiej, które ich zdaniem stanowią zagrożenie dla Londynu.

“Jestem bardzo zaniepokojona losem City of London” – mówi Ructh Lea, dyrektor Arbuthnot Banking Group, która po spotkaniu w Institute of Economic Affairs w zeszłym tygodniu zgodziła się na publikację jej komentarzy. “Byc może Wielka Brytania będzie zdolna wpływać na kształt unijnych regulacji, ale to nie my będziemy nadawać w tym ton. Daltego Wielka Brytania powinna rozważyć nuklearną opcję opuszczając szeregi Unii Europejskiej”.

62-letenia Ruth Lea była wcześniej szefem ds. politycznych w brytyjskim Instytucie Dyrektorów, wpływowego lobby pracodawców oraz ekonomistą w Lehman Brothers.

Brytyjczycy są przede wszystkim zaniepokojeni, że nowe prawo i instytucje mogą podminować pozycję Londynu, jako największego centrum finansowego w regionie. W sukurs przychodzą im także obcokrajowcy.

Reklama

“Czasami jest dobrze unikać nazwy Londynu niemal w każdym zdaniu I spojrzeć na wszystko z europejskiej perspektywy’ – mówi Mats Persson, dyrektor badań w Open Europe, londyńskiej grupy lobbystycznej, która jest krytyczna wobec europejskiej integracji> Persson takze wystąpił na spotkaniu w IEA, gdzie zaznaczył: “Jestem Szwedem, ale popieram ten sposób myślenia”, solidaryzując się z przeciwnikami nowych regulacji.

Menedżerowie funduszy hedgingowych i firm private equity, mających siedzibę w Londynie, twierdzą, że nowe regulacje dotyczące ich branży ograniczą zdolność Europy do inwestowania na całym świecie oraz utrudnią menedżerom spoza Unii pozyskiwanie pieniędzy w Europie. Regulacje te zwiększą dla funduszy koszty o 1,9 mld euro w pierwszym roku obowiązywania i o 985 mln euro rocznie w następnych latach – wynika z szacunków Open Europe.