Po sfinalizowaniu transakcji w rękach General Motors – dotychczasowego właściciela Opla – pozostanie 35 proc. udziałów. Pozostałe 10 proc. akcji Opla trafi w ręce pracowników. Gwarantują to zakończone w poniedziałek negocjacje ze związkami zawodowymi.

W zamian związki zgodziły się zrezygnować z premii i podwyżek wynagrodzeń przez najbliższe 3 lata. Te wyrzeczenia mają dać oszczędności w wysokości 265 mln euro. Załoga Opla to około 50 tysięcy pracowników. Połowa zatrudniona jest w niemieckich fabrykach. Opel posiada również oddziały w Hiszpanii, Belgii, Wielkiej Brytanii i Polsce.

Sporo dyskusji wywołały ostatnio naciski niemieckiego rządu, aby kraje związane z Oplem dopłaciły do jego restrukturyzacji. Między innymi pod ich wpływem polski rząd zgodził się wyłożyć na pomoc dla Opla 450 mln euro. Donald Tusk postawił jednak konkretne warunki. Państwowe pieniądze muszą trafić wyłącznie do fabryki w Gliwicach, gdzie mają zostać zachowane wszystkie miejsca pracy. W chwili obecnej załoga gliwickich zakładów liczy około 3 tysięcy pracowników.

Bezpośrednią pomoc finansową w restrukturyzacji Opla zadeklarowały również same władze Niemiec. Rząd Angeli Merkel obiecał konsorcjum Magna-Sbierbank pomoc w wysokości 4,5 mld euro na gwarantowane kredyty i poręczenia. Decyzja ta została jednak zaskarżona przez czeski rząd przed Komisją Europejską jako niedozwolona pomoc państwowa. Tym samym podpisywana dziś przez GM i konsorcjum Magna-Sbierbank umowa musi zostać zatwierdzona przez Brukselę. Komisja Europejska zapowiedziała, że zablokuje każdą umowę naruszającą zasady rynku wewnętrznego.

Reklama