Kierując się tą logiką, można dojść do wniosku, że tak jak kiedyś wszystkiemu byli winni cykliści, tak teraz drzewa pozbawiły prądu setki tysięcy domów. Bądźmy jednak poważni. To prawda, pogoda wczoraj nabroiła, ale nie miałaby wiele do powiedzenia, gdyby Polska dysponowała nowoczesną siecią energetyczną. Tego nie mamy, w najbliższym czasie mieć nie będziemy i – choć przykro to mówić – takie sytuacje jak wczorajsza będą po prostu coraz częściej się powtarzać. Trudno się dziwić, skoro setki tysięcy kilometrów linii energetycznych w Polsce mają po kilkadziesiąt lat.
Na ich remonty czy na budowę nowych sieci przez całe lata nie było pieniędzy. A nawet kiedy się znajdowały, a tak było ostatnio coraz częściej, trudną do pokonania barierą okazywało się kiepskie prawo. Żeby wyremontować linię energetyczną, trzeba zgromadzić sterty dokumentów, masy pozwoleń, a w dodatku energetyków nie chce wpuszczać na swój teren właściwie nikt: ani właściciele działek, ani włodarze lasów. Efekt? Kompletnie przestarzała sieć, zdarzenia takie jak wczoraj i brak nadziei na to, że dostawy prądu może zakłócić tylko jakaś prawdziwa klęska. Polska potrzebuje nowej elektryfikacji.