Zwycięzcą najnowszego rankingu kart kredytowych przygotowanego przez Open Finanse jest srebrna karta kredytowa MC oferowana przez Alior Bank. Nie tylko jest ona bezpłatna w pierwszym roku użytkowania, ale można też na niej zarabiać. Jej główna zaletą jest zwrot na konto 1 proc. wartości transakcji opłaconych kartą. - W drugim roku taka karta także może nic nie kosztować, jeśli w poprzednich 12 miesiącach klient wykonał transakcje na 10 tys. zł – mówi Mateusz Ostrowski z Open Finance. Jak zapewnia bank, taką kartę kredytową można otrzymać wyłącznie na oświadczenie klienta i jest ona ubezpieczona od nieuprawnionych transakcji. Niestety, tak jak w przypadku zdecydowanej większości kart kredytowych dostępnych na polskim rynku, oprocentowanie transakcji gotówkowych oraz oprocentowanie niespłaconych w terminie transakcji bezgotówkowych wynosi 20 proc. w skali roku, czyli tyle, ile maksymalnie dopuszcza ustawa antylichwiarska.

Takie odsetki płacą osoby, które wyciągają gotówkę z karty kredytowej lub nie spłacają w terminie całego zadłużenia wynikającego z transakcji bezgotówkowych. Minusem karty Aliora jest też brak możliwości zamiany kredytu w karcie na tańszy kredyt gotówkowy. Takie możliwości daje natomiast druga w naszym rankingu karta BPH. Jeśli jej właściciel ma problemy z zapłatą za transakcje dokonane kartą, to może to zadłużenie zamienić na zwykły kredyt ratalny. Ubezpieczenie tej karty dotyczy nie tylko nieuprawnionych transakcji, ale też kosztów leczenia za granicą. - Taka polisa kosztuje 4,5 zł miesięcznie, ale można uniknąć tej opłaty, jeśli klient przeprowadzi dwie transakcje bezgotówkowe w miesiącu – mówi Mateusz Ostrowski. W przypadku karty BPH w drugim roku pojawia się opłata, ale nie aktywny użytkownik jej nie zapłaci. W pierwszej trójce naszego rankingu znalazła się również srebrna karta BZ WBK. Na pierwszy rzut oka jest ona dość droga, bo już w pierwszym roku trzeba zapłacić 2,5 proc. przyznanego w karcie limitu, ale nie więcej niż 58 zł. Jeśli jednak klient wykona trzy transakcje kartą w ciągu trzech miesięcy, to automatycznie z opłaty jest zwolniony. W tym wypadku jest także możliwość zamiany długu w karcie na tańszy kredyt ratalny.

Mimo kryzysu banki nadal bardzo chętnie rozdają karty kredytowe. W przypadku większości banków, aby otrzymać plastikowy pieniądz, wystarczają miesięczne dochody nie przekraczające 1 tys. zł. Najmniej rygorystyczne pod tym względem są Lukas Bank i BOŚ, gdzie wystarczy 500 zł miesięcznego dochodu. Dla porównania, w Kredyt Banku, aby otrzymać plastikowy pieniądz, trzeba się wykazać miesięcznym dochodem w wysokości 1850 zł, a w Raiffeeisen Banku - 3 tys. zł. Jeśli ktoś zakłada, że nie będzie regularnie, co miesiąc spłacał całego zadłużenia w karcie, to powinien zwrócić szczególną uwagę na wysokość oprocentowania. - Niskie stawki znajdziemy w kilku bankach: 10 proc. w skali roku w DnB Nord, 12,5 proc. w Nordea Banku, 16 proc. w mBanku – mówi Mateusz Ostrowski.

Trzeba jednak uważać, bo czasem niskie oprocentowanie to jedynie haczyk, pozwalający złapać klienta. W Nordei korzysta się na niskim oprocentowaniu karty, ale traci na drogim obowiązkowym ubezpieczeniu. W mBanku na oprocentowanie w wysokości 16 proc. może liczyć tylko osoba, który wybierze najdroższy wariant karty, kosztujący 58 zł rocznie (można być z tej opłaty zwolnionym jeśli w ciągu 3 miesięcy wykona się transakcje na 500 zł ). Są też karty, które kosztują powyżej 50 zł rocznie i nie ma możliwości zmniejszenia tej opłaty – np. w Gospodarczym Banku Wielkopolski. Ranking obejmuje 29 kart kredytowych dostępnych dla przeciętnego klienta banku. Przy jego sporządzaniu wzięto pod uwagę wszystkie koszty, jakie posiadacz karty ponosi w pierwszym i drugim roku użytkowania, a także pozostałe parametry karty decydujące o ich atrakcyjności: warunki otrzymania, oprocentowanie poza okresem bezodsetkowym, obowiązujące limity i ubezpieczenie.

Reklama